Podczas obrad XVII szczytu przywódców Europy Środkowej dominowało przekonanie, że powinniśmy wspierać unijne i NATO-wskie aspiracje państw położonych na wschodzie i w rejonie b. Jugosławii - powiedział prezydent Bronisław Komorowski na konferencji prasowej w trakcie obrad.

Szczyt z udziałem 20 prezydentów m.in.: Niemiec, Włoch, Czech, Ukrainy, Chorwacji, Austrii i Litwy obradował w piątek w Zamku Królewskim. Zakończy się spotkaniem z prezydentem USA Barackiem Obamą.

"W wypowiedziach dominowało przekonanie, że proces rozpoczęty zmianami po roku 1989, 90, trwa nadal i powinien trwać pomimo zmienionych okoliczności" - tak prezydent relacjonował przebieg obrad szczytu.

"Dominującym głosem było przekonanie, że dawne plany, dawne cele nie utraciły, nie powinny utracić na aktualności, że Europa, szczególnie te kraje, które same niedawno dostały się do struktur europejskich, struktur NATO-wskich, powinny wspierać kraje sąsiedztwa UE, które pretendują do znalezienia się w tych ważnych instytucjach świata zachodniego" - oświadczył Komorowski.

Podkreślił, że nie wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschdniej zdołały wykorzystać w jednakowym stopniu "szansę historyczną, jaką było otworzenie się świata zachodniego na perspektywę integracji i dołączania poszczególnych państw Europy Środkowo-Wschodniej do szczęśliwej rodziny Europy Zachodniej".

Wyjaśnił, że chodzi o państwa od wschodu sąsiadujące z UE, jak i kraje byłej Jugosławii. Jak mówił, trzeba podtrzymać "nadzieję i determinację" - obu stron procesu integracji - w sprawie dalszego poszerzenia Unii.

Następny szczyt przywódców państw Europy Środkowej odbędzie się w Kijowie

Prezydent poinformował też, że postanowiono już, iż następny szczyt przywódców państw Europy Środkowej odbędzie się w Kijowie.

Ze słów Komorowskiego wynika, że podczas szczytu rozmawiano też o nowych wyzwaniach i okolicznościach związanych z kryzysem w UE i "wiosną arabską". "Oczywiście także wspólnym wysiłkiem powinniśmy budować system oddziaływania na sąsiedztwo dalsze Europy, jakim jest Afryka Północna" - mówił prezydent.

Podczas konferencji był pytany o decyzję b. prezydenta Lecha Wałęsy o tym, że nie weźmie on udziału w spotkaniu prezydenta USA Baracka Obamy z liderami b. opozycji antykomunistycznej i partii politycznych w sobotę w Pałacu Prezydenckim.

"Oczywiście spotkanie prezydenta Stanów Zjednoczonych z polską demokracją z Lechem Wałęsą, byłoby innym spotkaniem niż to, które będzie bez Lecha Wałęsy" - powiedział Komorowski. "I to jest oczywiście poważna strata" - dodał. Zaznaczył jednak, że nie może wnikać w powody tej decyzji.

Prezydent oświadczył, że żałuje bardzo, iż podczas sobotniego spotkania z Obamą nie dojdzie w pełnym wymiarze - w wyniku nieobecności Wałęsy - "do demonstracji polskich osiągnięć i nadziei związanych z demokracją polską".

Na warszawski szczyt przywódców Europy Środkowej do Warszawy nie przyjechał prezydent Serbii

Na warszawski szczyt przywódców Europy Środkowej do Warszawy nie przyjechał prezydent Serbii Boris Tadić. Ma to związek z zaproszeniem na to spotkanie prezydent Kosowa Atifete Jahjagi. Na konferencji padło pytanie, dlaczego Polska "postawiła" na Kosowo, a "odepchnęła" Serbię.

"Absolutnie (...) się nie zgadzam, że ktokolwiek kogokolwiek odpychał, bo zaproszenie do Warszawy dostał prezydent Serbii i dostała prezydent Kosowa. Ktoś skorzystał, ktoś nie skorzystał. Polska oba te kraje uznaje i obu tym krajom życzy sukcesów w drodze do budowania pełnej demokracji i gospodarki wolnorynkowej" - powiedział Komorowski.

Jak dodał, Polska życzy obu tym krajom uzyskania szans na integrację europejską. "Jedni chcą z tego skorzystać, inni nie, trudno nam wnikać" - zaznaczył.