Inni liderzy światowi powinni pojechać do Borodzianki i zobaczyć na własne oczy okropieństwa reżimu Putina. Doprowadziłoby to do bardziej zdecydowanych działań UE- powiedział w czwartek prezydent Litwy Gitanas Nauseda.

W czwartek rano prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii wrócili do Rzeszowa po wizycie w Kijowie.

Prezydent Litwy podczas konferencji prasowej przypomniał, że miesiąc temu (dzień przed wybuchem wojny) był w Kijowie z prezydentem Andrzejem Dudą. Jak dodał, zauważył, że z oczu Ukraińców zniknęła niepewność dotycząca planów wroga.

"Teraz każdy wie, co ma robić. Organizowane są regularne spotkania rządu. Rozwiązywane są konkretne problemy, np. przygotowanie do kolejnego okresu rolnego. Tego rodzaju działania dają nadzieję, że wszystko będzie w porządku, ponieważ rząd ma bardzo jasne priorytety i stara się skonsolidować wysiłki instytucji" - mówił Nausėda.

Jak podkreślił, prezydenci zobaczyli na Ukrainie okropieństwa, które wyrządził reżim Putina. "Myślę, że inni liderzy światowi powinni pojechać do Borodzianki i innych miejsc i zobaczyć to na własne oczy. Doprowadziłoby to prawdopodobnie do bardziej zdecydowanych działań ze strony Unii Europejskiej" - powiedział prezydent.

Jego zdaniem powinniśmy porzucić wszelkie iluzje co do tego, że reżim Putina może zostać pokonany działaniami dyplomatycznymi. "Musimy wprowadzić zdecydowanie mocniejsze sankcje, a nie zatrzymywać się w połowie drogi. Powinniśmy przekazać jasne perspektywy odnośnie integracji europejskiej dla Ukrainy. Powinniśmy wysłać jeszcze mocniejsze sygnały dotyczące członkostwa tego kraju w UE" - apelował prezydent Litwy.

Podkreślił, też znaczenie wsparcia Ukrainy dostawami sprzętu wojskowego. "Krótkofalowo jest to priorytetem nr 1. Od samego początku wszystkie nasz kraje przyczyniają się do tego" - dodał Nausėda.(PAP)

autorzy: Mateusz Mikowski, Wojciech Huk

mm/ huk/ par/