Patrząc na to, jak te przepisy były wykonywane przez wszystkich kolejnych prezydentów, to faktycznie zawsze misja sformułowania rządu w pierwszym kroku powierzana była ugrupowaniu, które wygrało wybory - podkreśliła w środę w Programie I Polskiego Radia prezydencka minister Małgorzata Paprocka.

Paprocka pytana była o to, kiedy i komu prezydent Andrzej Duda powierzy misję sformowania nowego rządu.

Prezydencka minister odparła, że konstytucja przewiduje trzy kroki. "Pierwszy - konstytucja nakazuje prezydentowi wskazanie i powołanie premiera, powołanie Rady Ministrów, następnie powołana Rada Ministrów musi uzyskać wotum zaufania od Sejmu, co bardzo istotne przegłosowane bezwzględną większością głosów" - powiedziała. Jak dodała, "jeśli do tego nie dojdzie, konstytucja przewiduje jeszcze dwie dalsze możliwości".

Na pytanie, czy misję sformowania rządu otrzyma przedstawiciel partii, która wygrała wybory - którą jest PiS - czy przedstawiciel koalicji opozycyjnej, która ma większość sejmową, prezydencka minister odparła, że konstytucja pozostawia tutaj "absolutnie tę kwestię do uznania prezydenta".

"To prezydent wskazuje kandydata, nie jest tutaj związany żadnymi przesłankami konstytucyjnymi. Natomiast, patrząc tak historycznie - bo jednak przy wykładni konstytucji bardzo istotne jest coś takiego, jak zwyczaj konstytucyjny - i patrząc na to, jak te przepisy były wykonywane przez wszystkich kolejnych prezydentów, to faktycznie zawsze była ta misja w pierwszym kroku powierzana, czy to szefowi, czy osobie wskazanej przez ugrupowanie, które wygrało wybory" - podkreśliła Paprocka.

Zwróciła jednocześnie uwagę, że "sytuacja, z którą mamy do czynienia w tej chwili, jest o tyle specyficzna, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory, natomiast wolę sformułowania rządu zgłaszają trzy partie (opozycyjne - PAP), ale te partie nie startowały jako formalna koalicja i zajęły odpowiednio drugie, trzecie i czwarte miejsce w tych wyborach".

"I to nie jest taka naturalna sprawa, bo mamy do czynienia z koalicją na poziomie pewnych deklaracji liderów politycznych, a nie formalną koalicją w rozumieniu prawa wyborczego. Gdyby te partie - o tym też była mowa przez wiele miesięcy - startowały jako koalicja z jednej listy, to sytuacja dzisiaj wyglądałyby inaczej" - podkreśliła Paprocka.

Prezydencka minister została też zapytana o wtorkowe słowa lidera PO Donalda Tuska, który zwrócił się z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy "o energiczne i szybkie decyzje". "Wygrały demokratyczne partie, są w stałym kontakcie i są gotowe przejąć odpowiedzialność za rządy w kraju w każdej chwili" - powiedział Tusk.

Paprocka, pytana, czy prezydent Andrzej Duda odpowie na apel szefa PO o przyspieszenie procesu powołania rządu, odparła, że "trudno mówić o jakimś wielkim przyspieszaniu, gdy wybory były raptem trzy dni temu, a wczoraj dopiero zostały ogłoszone przez PKW oficjalne wyniki wyborów".

"Należy też patrzeć na tę kwestię tak czysto prawnie. Są terminy konstytucyjne, one są nieprzekraczalne, również przez prezydenta. Do pierwszego posiedzenia Sejmu powinno dojść w ciągu 30 dni od wyborów, czyli maksymalnie do 14 listopada, ale kalendarz konstytuowania rządu musi się również nakładać na kadencję parlamentu" - tłumaczyła Paprocka. Jak zaznaczyła, "jeżeli za każdym razem byłyby skracane te terminy, to za chwilę okazałoby się, że kadencja pomiędzy kilkoma Sejmami skróciła się z czterech lat, do trzech i pół, do czego też konstytucja absolutnie nie zachęca".

Paprocka zapewniła, że prezydent wszystkie swoje obowiązki wypełni w terminach konstytucyjnych.

Prezydencka minister była też pytana o przyszłą współpracę między prezydentem a nowym rządem, jeśli zostanie stworzony przez opozycję. "Jak to będzie w praktyce wyglądać, dzisiaj trudno przewidzieć. Z jednej strony, były bardzo mocne wypowiedzi kampanijne. Ale jakkolwiek się ten rząd ułoży, to panu prezydentowi na pewno będzie na współpracy zależeć tak, aby mógł dalej prowadzić swoją politykę, której celem jest przede wszystkim dobro naszego państwa i obywateli" - powiedziała Paprocka.

W wyborach do Sejmu PiS uzyskało 35,38 proc. głosów, KO - 30,70 proc., Trzecia Droga - 14,40 proc., Nowa Lewica - 8,61 proc., Konfederacja - 7,16 proc. PiS będzie zdobyło w Sejmie 194 mandaty, KO - 157; Trzecia Droga - 65; Nowa Lewica - 26; Konfederacja - 18. Frekwencja w wyborach do Sejmu wyniosła 74,38 proc., zaś w wyborach do Senatu 74,31 proc. (PAP)

autor: Edyta Roś

ero/ sdd/