Osoby prowadzące prywatne placówki przedszkolne, szkolne czy żłobki muszą ponosić taką samą odpowiedzialność karną jak osoby, kierujące publicznymi instytucjami, nadzorowanymi przez samorząd – powiedział w piątek na konferencji prasowej w Kaliszu minister w KPRM Michał Wójcik.
Minister Wójcik zapowiedział na konferencji w Kaliszu, że przygotowuje projekt ustawy, żeby wszystkie osoby kierujące placówkami oświatowymi - bez względu na status instytucji, czy ma ona charakter publiczny, czy prywatny - ponosiły taką samą odpowiedzialność karną.
"Nie może być zróżnicowania w ponoszeniu odpowiedzialności w zależności od tego, kto jest jednostką prowadzącą. Chcę, żeby za niedociągnięcia i przekroczenia uprawnień z art. 231 kk (Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza - PAP) wszyscy byli rozliczani tak samo" – oświadczył.
Tym oświadczeniem minister Wójcik odniósł się do artykułu z portalu Onetu "Tato, muszę wam coś powiedzieć". W artykule opisano traumę rodziców 6-letniego Igora, związaną z molestowaniem ich syna w przedszkolu przez 16-letniego syna dyrektorki.
Do nadużyć, gwałtów i molestowania seksualnego dzieci miało dochodzić w jednym z prywatnych punktów przedszkolnych pod Łodzią.
O sprawie miał powiedzieć swoim rodzicom Igor. Ojciec chłopca przekonuje, że jego syn został w przedszkolu przynajmniej kilkukrotnie zgwałcony.
Sprawa trafiła do sądu dla nieletnich, gdzie toczy się proces przeciwko 16-letniemu synowi dyrektorki. Nastolatek początkowo był izolowany w schronisku dla nieletnich; pod koniec ubiegłego roku został wypuszczony. Obecnie, zgodnie z decyzją sądu, nie może zamieszkiwać na terenie przedszkola.
Z kolei w prokuraturze równolegle toczyło się postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez dyrektora oraz opiekunów przedszkola. Rodzice Igora uważają, że placówka nie zadbała odpowiednio o bezpieczeństwo swoich podopiecznych.
Śledczy postanowili sprawę umorzyć. Jak tłumaczy prokuratura, dyrektorka i opiekunowie nie są funkcjonariuszami publicznymi, a tylko ci podlegają pod przepisy dotyczące "przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków".
"I to właśnie zwróciło moją uwagę, by pochylić się nad przepisami" – oznajmił Wójcik. Dodał, że całe śledztwo objęto nadzorem Prokuratury Regionalnej w Łodzi.