Policja zlikwidowała sklep z dopalaczami w centrum Krakowa. Zatrzymany dwudziestolatek środki odurzające sprzedawał pod przykrywką salonu gier.

Policjanci znaleźli dopalacze schowane w skrytce w kontakcie elektrycznym, za automatami do gier. W środku znajdowały się "talizmany" i "amulety" sprzedawane jako egzemplarze kolekcjonerskie, a tak naprawdę były to dopalacze” - mówi IAR podinspektor Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.

Lokal przypominał prawdziwą twierdzę. W środku i na zewnątrz były kamery, a za pancerne drzwi wpuszczane były tylko osoby godne zaufania, lub przyprowadzone przez tak zwanych naganiaczy. W środku policjanci znaleźli instrukcję. Wynika z niej, że punktów, w których można kupić dopalacze, jest więcej, a osoby, które na ulicach miasta proponowały ludziom bawiącym się w okolicach rynku kupno środków odurzających, za każdego przyprowadzonego klienta otrzymywało 10 złotych.

Śledztwo w sprawie rozprowadzania dopalaczy w centrum Krakowa jest rozwojowe.

Zatrzymany dwudziestolatek odpowie za narażenia utraty zdrowia i życia innych osób. Grozi za to do 3 lat więzienia.