Kamiński twierdzi, że Kaczyński nie przyzna się do błędu w sprawie artykułu "Rzeczpospolitej" o materiałach wybuchowych na wraku prezydenckiego samolotu, gdyż "nie może na skutek jednego błędnego artykułu wywrócić teraz samego siebie do górny nogami".
I zaznacza: "Prezes PiS musi brnąć i brnie. Bo ile razy można się przyznać do pomyłki. Źle się stało, że Cezary Gmyz i pozostali dziennikarze zostali wyrzuceni z "Rzeczpospolitej". Dziennik tylko straci na wyrzuceniu dziennikarzy. Mam nadzieję, że Cezary Gmyz nie zajmie się teraz polityką, bo to tylko uwiarygodniłoby tezy jego przeciwników".
Sam Kamiński nie wierzy w zamach. "Zwolennicy zamachu raz mówią o dwóch wybuchach, innym razem o mgle, teraz o trotylu. Najpierw słyszymy, że Rosjanie czyścili wrak, żeby nie zostały na nim ślady zamachu, a teraz miałyby zostać na nim ślady trotylu? Przecież to się kupy nie trzyma. Zamach na Lecha Kaczyńskiego wydaje się nieprawdopodobny" - mówi w Onecie.pl europoseł.
Według niego głównym problemem w śledztwie smoleńskim jest to, że Rosjanie nie chcą do końca wyjaśnić tej sprawy. "Rosjanie kryją swoich kontrolerów lotu. Ich sprawa w katastrofie smoleńskiej jest niejasna. Rosja jest krajem wielkiego bałaganu, który później jest fatalny w skutkach. Ale nie ma to nic wspólnego z chęcią zamachu na prezydenta Polski" - stwierdza Kamiński.