PSL chce walczyć w jesiennych wyborach o silną reprezentację w Senacie. Ludowcy liczą, że po wprowadzeniu jednomandatowych okręgów wyborczych partii uda się uzyskać od kilku do kilkunastu mandatów senatorskich. Stronnictwo przygotowuje już analizy w tej sprawie.

Dotychczas senatorowie wybierani byli w oparciu o większościową ordynację wyborczą z kilkumandatowymi okręgami. Po uchwaleniu w styczniu kodeksu wyborczego (podpisanego już przez prezydenta) zasady jednak się zmieniają: jesienią przedstawicieli do Senatu będziemy już wskazywać w jednomandatowych okręgach wyborczych.

Szanse w takim rozwiązaniu widzi dla siebie PSL, któremu przed czterema laty nie udało się wprowadzić ani jednego przedstawiciela do izby wyższej.

"Ten podział na okręgi, który został dokonany i opisany w kodeksie wyborczym tworzy szanse. Teraz pozostaje tylko zidentyfikować odpowiednie miejsca, a także tych kandydatów, którzy na tych obszarach są na tyle znanymi ludźmi, by mogli tam wygrać" - powiedział sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL Józef Szczepańczyk.

Wtóruje mu poseł Eugeniusz Kłopotek, który zwraca uwagę, że podział Polski na 100 okręgów może spowodować utworzenie takich regionów wyborczych, w których ludowcy będą mogli uzyskać większość głosów. "To oznacza większe szanse PSL w tych nieco mniejszych okręgach, zwłaszcza na Mazowszu, Lubelszczyźnie i w Świętokrzyskiem" - powiedział Kłopotek.

"Wybory w okręgach jednomandatowych sprzyjają promocji uznanych działaczy"

Minister w Kancelarii Premiera, przyszły szef sztabu wyborczego Stronnictwa Eugeniusz Grzeszczak zwraca uwagę, że wybory w okręgach jednomandatowych sprzyjają promocji uznanych działaczy, którzy współpracują z ludźmi.

Jak zaznaczył wynik zeszłorocznych wyborów samorządowych (PSL zdobyło w Sejmikach ponad 16 proc. głosów) potwierdza, że ugrupowanie ma takich kandydatów, którzy są znani w swoich środowiskach.

Stronnictwo przygotowuje już analizy, w których rejonach ma największe szanse na zdobycie mandatów. "Chodzi o to, żeby na podstawie dotychczasowych wyników w różnych wyborach, znaleźć miejsca w kraju, gdzie mamy i dobrych kandydatów i duże poparcie społeczne, żeby wprowadzić do drugiej izby naszego parlamentu przedstawicieli PSL" - podkreśla Szczepańczyk.



PSL jest przekonane, że uda się zdobyć przynajmniej pięć mandatów. "Pięciu (senatorów - PAP) mamy pewnych, a resztę zobaczymy" - ocenił w rozmowie z PAP szef klubu parlamentarnego Stronnictwa Stanisław Żelichowski.

Z kolei Grzeszczak uważa, że w izbie wyższej będzie znacznie większa reprezentacja ludowców. "Wyniki mogą być adekwatne do poparcia, jakie uzyskaliśmy w wyborach samorządowych. Jeżeli mieliśmy 16 proc. poparcia, to uważam, że powinniśmy bez problemu uzyskać 16 przedstawicieli w Senacie, a wynik może być lepszy" - szacuje.

Ludowcy podkreślają, że z ich list wyborczych do parlamentu będzie startować wielu samorządowców, burmistrzów, wójtów i radnych.

"W tych wyborach parlamentarnych będziemy chcieli maksymalnie wzmacniać drużynę parlamentarną dobrymi samorządowcami, którzy zweryfikowali się w zeszłorocznych wyborach lokalnych" - podkreślił Kłopotek.

Ludowcy nie chcą na razie wymieniać żadnych nazwisk, ale nie ukrywają, że dobrym kandydatem, z niemal pewną szansą na zdobycie mandatu parlamentarzysty byłby np. marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas.

Przewodniczący Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski powiedział, że osobiście będzie namawiał Jarubasa do startu w wyborach parlamentarnych. "Czas, żeby marszałek Jarubas stał się już politykiem rangi krajowej, bo na razie jest politykiem rangi wojewódzkiej. Czas do parlamentu" - powiedział Kalinowski.

"W wyborach samorządowych nasi działacze szczebla centralnego, ministrowie, wiceministrowie, posłowie wspierali naszych kandydatów do rad gmin, powiatów, a wybory parlamentarne tworzą okazje do rewanżu" - zwraca uwagę Szczepańczyk.

Ludowcy nie zamierzają ściągać na listy wyborcze europosłów

Wszystko wskazuje na to, że ludowcy nie zamierzają ściągać na listy wyborcze europosłów. Zdaniem Żelichowskiego powrót europosłów do parlamentu krajowego byłby nieczytelny dla wyborców.

Także zasiadający w Parlamencie Europejskim Kalinowski powiedział PAP, że nie rozważa startu w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Jak zaznaczył, decydując się na start w wyborach do PE, myślał o całej kadencji. Według polityka o starcie w wyborach krajowych nie myślą także pozostali europosłowie PSL m.in. Andrzej Grzyb, czy Czesław Siekierski.