Wiadomość dnia; Zjednoczona Prawica udowodniła, że potrafi osiągnąć porozumienie w sprawach najważniejszych dla Polski i pozostaje jednością - oświadczyli zgodnie politycy PiS i Porozumienia komentując wspólnej oświadczenie liderów obu partii Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina.

Kaczyński oraz Gowin w przesłanym PAP wspólnym komunikacie oświadczyli, że PiS oraz Porozumienie przygotowały rozwiązanie, które zagwarantuje Polakom możliwość wzięcia udziału w demokratycznych wyborach. Poinformowali, że "po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie". Dodali, że wybory odbędą się w trybie korespondencyjnym, a Porozumienie poprze ustawę o głosowaniu korespondencyjnym i jednocześnie przedstawi, w uzgodnieniu z PiS, propozycję jej nowelizacji.

"Wiadomość dnia!! Właściwie ostatnich tygodni. Mamy wybory prezydenckie i PiS ma stabilną większość rządową. Wniosek: 30 dni opóźniania decyzji przez Senat oraz wczorajsze kłamstwa i matactwa w Senacie bez znaczenia. To już historia. Będziemy pamiętać" - napisał na Twitterze wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS).

"Zjednoczona Prawica udowodniła, że potrafi osiągnąć porozumienie w sprawach najważniejszych dla Polski. Bez względu na skalę ataków opozycji. Pracujemy dalej!" - stwierdził z kolei wicepremier Jacek Sasin.

Wspólne oświadczenie Kaczyńskiego i Gowina pozytywnie oceniła wicepremier Jadwiga Emilewicz (Porozumienie). "W jedności siła. Polska potrzebuje sprawnego rządu. I sprawnie przeprowadzonych wyborów" - napisała na Twitterze.

"Zjednoczona Prawica pozostaje jednością!" - napisał inny polityk Porozumienia Kamil Bortniczuk.

Poseł Marek Sawicki (PSL) ocenił w rozmowie z PAP, że od początku Gowin był "dogadany" z Kaczyńskim. "A to oświadczenie jest potwierdzeniem tego, że od samego początku grali w jednej drużynie" - podkreślił poseł.

Jego zdaniem rozmowy Gowina z opozycją ws. wyborów prezydenckich były realizowaniem zadania wyznaczonego przez prezesa PiS. "Miał on zająć opozycję, media i opinię publiczną dyskusją o wyborach, a nie o problemach związanych z koronawirusem czy gospodarką" - stwierdził Sawicki.

Zdaniem posła ludowców wybory prezydenckie w maju są niemożliwe do przeprowadzenia. "I oczywiście orzekł to szef PKW, więc mają otwartą drogę do tego, żeby pani marszałek Sejmu wyznaczyła nowy termin wyborów prezydenckich" - zaznaczył Sawicki.

"Skoro prezes przemówił to szanowni państwo - dzisiaj to jest jedyny drogowskaz dla Polek i Polaków" – ironizował kandydat Lewicy na urząd prezydenta Robert Biedroń. "Mam nadzieję, że po tych wyborach prezydenckich to się zmieni" – dodał.

Według polityka "słowo prezesa jest tym słowem, które będzie w sprawie wyborów nadawało kierunek". "Nie Trybunał Konstytucyjny, nie większość parlamentarna, nie PKW będzie decydowała, ale prezes Jarosław Kaczyński – jak przemówi, jak zdecyduje, to tak będzie" – podkreślił.

Jak stwiedził Biedroń „to pokazuje, w jakiej jesteśmy patologii". "Ja jestem po to, żeby to zmienić" – zapewnił.

"Właściwym środkiem konstytucyjnym dla odsunięcia wyborów w sytuacji nadzwyczajnej, jaką mamy w tej chwili jest wprowadzenie stanu nadzwyczajnego" – kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak.

Polityk wskazał na konstytucję, która według niego "jasno wskazuje, że gdy zwykłe środki konstytucyjne dla ochrony zdrowia i praw obywateli, także praw politycznych obywateli nie są wystarczające". "Należy wprowadzić stan nadzwyczajny, a stan nadzwyczajny powoduje automatyczne wydłużenie kadencji urzędującego prezydenta i automatyczne odsunięcie wyborów o 3 miesiące" - powiedział Bosak. Przypomniał, że takie rozwiązania zaproponował jako pierwszy, przekonując, że jest ono "najprostsze i najwłaściwsze w tej sytuacji".

"Próba przerwania trwających wyborów, unieważnienia ich i rozpoczęcia ich od nowa jest bezprawna, jak również zapowiedź tego, co zrobi Sąd Najwyższy jest oczywistym złamaniem i niezależności Sądu Najwyższego i naruszeniem praworządności" – ocenił. Jak zauważył, "przecież to nie spotkanie panów Gowina i Kaczyńskiego jest miejscem ustalania orzeczeń Sądu Najwyższego - nie mają żadnego prawa ustalać jego orzeczeń, zanim one zapadną". Jego zdaniem "podawanie do publicznej wiadomości, co postanowił Sąd Najwyższy jest oczywistym naruszeniem praworządności".

Polityk ocenił, że "spory wewnątrz obozu rządzącego przekładają się na pogłębiający się chaos w państwie i paraliż normalnych procedur demokratycznych". "Czekamy na potwierdzenie podanych informacji, będziemy obserwować, jakie decyzje będą podejmować najważniejsze osoby w państwie. Na razie to są tylko zapowiedzi, więc będę obserwować uważnie" – stwierdził.]

"Nie jest to sytuacja normalna, oczekiwałbym, że jutro panowie Kaczyński i Gowin przedstawią opinii publicznej o co chodzi, co się dzieje i co z tego wynika. Tutaj też są zdania podzielone - czy wybory powinny być korespondencyjne czy nie korespondencyjne" - powiedział wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak.

"Bardzo trudno się do tego odnosić poza tym, że PiS musiał przystać na to, o czym opozycja mówi od wielu tygodni, że te wybory są niemożliwe w maju i szkoda, że tyle się musiało wydarzyć i szkoda, że to się dzieje na kilka dni przed domniemanymi wyborami, co powagę państwa, powagę Polski za granicą wystawiło na ogromny szwank" - dodał.

Zdaniem Siemoniaka "to wszystko budzi ogromne wątpliwości". "Dowiadujemy się późnym wieczorem, że dwóch posłów się porozumiało co do czegoś, gdzie Sąd Najwyższy ma coś zrobić, gdzie zakładem jest jakieś fikcyjne rozwiązanie. Była i jest cały czas ścieżka stanu nadzwyczajnego i to jest kolejna taka ucieczka od tego" - powiedział.