Decyzję o przerwie w posiedzeniu Sejmu i kontynuowaniu go po 13 października podjął prezes PiS Jarosław Kaczyński, który "w głowie ma jakiś szalony plan po wyborach" - ocenili w środę posłowie PO-KO. Według nich, PiS zastawia się, "jak Polakom ukraść wolne wybory".

We wtorek wieczorem na posiedzeniu prezydium Sejmu zapadła decyzja, że rozpoczęte w środę rano ostatnie posiedzenie Sejmu, zostanie przerwane tego dnia i kontynuowane po wyborach parlamentarnych, w dniach 15-16 października. Wniosek o przerwę zgłosił klub PiS. Pierwotnie ostatnie w tej kadencji posiedzenie Sejmu miało zakończyć się w ten piątek.

Poseł Cezary Tomczyk (PO-KO) ocenił w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że sytuacja ta jest "bezprecedensowa". "Dzisiaj trzeba postawić polityczną tezę, że rząd PiS szykuje się na przegraną lub szykuje się na to, że straci samodzielną większość w polskim parlamencie" - powiedział poseł PO-KO.

W jego ocenie rząd PiS zastanawia się nad tym, "jak Polakom ukraść wolne wybory". "To jest sytuacja bardzo niebezpieczna, wyjątkowa, która rodzi wiele pytań. A na samym końcu jest jakiś plan, który został wymyślony w głowie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, plan który zakłada ewentualność przegranej. Plan, który gdzieś na samym końcu może się skończyć bardzo źle, który może zawierać w sobie również antydemokratyczne działania, bo ci ludzie są zdolni do wszystkiego" - mówił Tomczyk.

Jak dodał, PiS jest zdolny do wszystkiego, po to, żeby utrzymać w Polsce władzę. "My nie możemy na to pozwolić. Dlatego z tego miejsca zwracamy się z apelem do wszystkich Polaków, żeby każdy odpowiedział sobie na pytanie: jaka władza chce organizować posiedzenie Sejmu już po wyborach, mimo że nie było do tej pory takiego obyczaju. Po co, chce to robić" - pytał poseł PO-KO.

"I każdy z nas musi pamiętać, że 13 października odbędą się najważniejsze wybory od 1989 roku, wybory które zdecydują o tym, jak będzie wyglądała Polska przez najbliższe 10 lat" - dodał Tomczyk.

Zdaniem posła Sławomira Nitrasa (PO-KO) "istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie podważony wynik demokratycznych wyborów". "Bo ktoś wpadł na pomysł, aby w normalny poniedziałek powyborczy, kiedy Polacy emocjonują się, poznają wyniki wyborów, dowiadują się, kto jest nowym parlamentarzystą, by po tym poniedziałku odbyło się posiedzenie Sejmu, gdzie będzie stary parlament, będą starzy posłowie" - podkreślił Nitras.

Jak mówił, przez 30 lat wolnej Polski różne osoby były marszałkami Sejmu, ale żadna z nich nie podjęła takiej decyzji jaką odważyła się podjąć marszałek Elżbieta Witek. "Ja mówiłem w trakcie wyboru nowego marszałka Sejmu, że wybór pani marszałek Witek może oznaczać, że tak naprawdę Jarosław Kaczyński zdejmie maskę, zużytą maskę Marka Kuchcińskiego i założy nową maskę pani marszałek Witek. I to on będzie podejmował decyzje. I tak jest w tym przypadku, to jest jednoosobowa decyzja Jarosława Kaczyńskiego, który w głowie ma jakiś szalony plan po wyborach" - ocenił poseł PO-KO.

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek mówiła w środę rano, że posłowie "chcieliby być między swoimi wyborcami, czas kampanii jest bardzo krótki" i prezydium Sejmu przychyliło się do wniosku największego klubu parlamentarnego.

Witek zadeklarowała też, że nie będzie żadnych zmian w harmonogramie prac Sejmu na 15 i 16 października i nie będą wprowadzone żadne nowe propozycje. "Nie będziemy niczego nagle wprowadzać, trzymamy się harmonogramu" - zapewniła.