To z powodu przewagi RN prezydent zaangażował się całkowicie w kampanię i „narzucił” - jak twierdzą niektórzy komentatorzy - swój „mocno autoryzowany” wywiad prawie całej francuskiej prasie regionalnej.
Tylko dwie redakcje odmówiły jego wydrukowania, podając jako przyczyny interwencję Pałacu Elizejskiego w jego ostateczną formę, jak i chęć zachowania równowagi w okresie przedwyborczym.
We Francji telewizje zobowiązane są prawnie do równego traktowania wszystkich ugrupowań. Prasa drukowana jest z tego zwolniona, może nawet popierać „swych” kandydatów.
Większość obserwatorów ocenia, że jeżeli RN zwycięży we francuskich wyborach do PE, to sytuacja polityczna prezydenta, osłabionego trwającym od pół roku ruchem „żółtych kamizelek”, będzie trudna.
Jeśli jednak partia prezydencka wygra te wybory, to Macron będzie miał mandat na wprowadzanie dalszych reform – zapowiadają francuskie media.
Zogniskowanie uwagi na „pojedynku” przywódcy „obozu postępu”, jak określa sam siebie prezydent, z szefową „nacjonalistów”, jak nazywa się Le Pen, spowodowało, że inne ugrupowania są podczas tej kampanii wyborczej prawie niewidoczne.
Jak zapowiadają eksperci, najbardziej ucierpieć na tym może lista centroprawicowej partii Republikanie (LR), stająca do wyborów pod nazwą Unii Prawicy i Centrum, ponieważ jej przywódcy obawiają się, że koncentrowanie uwagi wyborców na osobie prezydenta i Le Pen może sprawić, iż zwolennicy LR, aby zgłosować przeciw Macronowi, wybiorą RN.
Jeżeli wierzyć sondażom, najbardziej zagrożona jest jednak Partia Socjalistyczna (PS), której lista, wspólna z ruchem Place Publique, może nie uzyskać 5 proc. głosów, a tyle wynosi próg wyborczy.
W odnowionym PE prawica pozostanie w Europejskiej Partii Ludowej (EPP), a ekolodzy w grupie Zieloni – Wolny Sojusz Europejski. Nie wiadomo, jak silne okażą się sojusze, jakie stworzyć pragnie Macron i włoski prawicowy wicepremier Matteo Salvini.
Zdaniem politologów, obaj politycy zrezygnowali z marzeń o parlamentarnej większości i zadowalają się nadzieją na uzyskanie około setki mandatów, co pozwoli każdemu z nich stworzyć blokującą większość.
We Francji zainteresowanie wyborami europejskimi jest mniejsze niż kiedykolwiek - twierdzą przedstawiciele firm badania opinii publicznej. A ci, którzy się głosowaniem interesują, zwracają uwagę przede wszystkim na to, jakie będzie ono miało znaczenie dla polityki wewnętrznej.
Według wykładowcy paryskiego Instytutu Nauk Politycznych Jerome’a Jaffre obojętność wyborców jest pochodną nieufności wobec polityki, partii politycznych i ich przywódców. „Rewolucja wyborcza w 2017 roku niczego nie zmieniła” - uważa Jaffre, który odnosi się do klęski wyborczej tradycyjnych partii lewicy i prawicy oraz wyboru Macrona na prezydenta.