Co najmniej 14 osób zginęło w poniedziałek rano w przypisywanym talibom ataku na afgańską policję i prorządową milicję - poinformowały lokalne władze. Tym samym bilans talibskich zamachów od niedzieli wieczór wzrósł do co najmniej 35 ofiar śmiertelnych.

Do poniedziałkowego ataku doszło w dystrykcie Dara Suf w położonej na północy Afganistanu prowincji Samangan. Jak podał rzecznik gubernatora prowincji Sedik Azizi, sześciu przedstawicieli sił bezpieczeństwa doznało obrażeń, a po stronie talibów straty wyniosły trzech zabitych i czterech rannych.

Nikt oficjalnie nie przyznał się do tego ataku, Azizi przypisał go jednak talibom, mówiąc, że talibscy bojownicy są aktywni w Samanganie i regularnie przeprowadzają zamachy na afgańskie siły bezpieczeństwa oraz lokalne zbrojne ugrupowania lojalne wobec władz w Kabulu.

Był to już trzeci w ostatnich dniach zamach na północy kraju. Także w poniedziałek w prowincji Dżozdżan w walce z talibami zginęło co najmniej ośmiu policjantów; atak zmusił policję do wycofania się ze swej regionalnej siedziby, by uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej. Z kolei w Kunduzie w niedzielę wieczorem co najmniej 13 żołnierzy zginęło, a 15 zostało rannych, gdy został zaatakowany ich posterunek kontrolny. Walki trwały do poniedziałku rano. Do obu tych ataków przyznali się talibowie.