Gdzie na polskim rynku pracy zawiera się głównie układy zbiorowe?

Chodzi oczywiście o układy zbiorowe, zawierane przez związkowców z pracodawcami, dotyczące warunków pracy i wynagradzania. Problem w tym, że w Polsce – w przeciwieństwie do np. Niemiec lub Skandynawii – nie za bardzo jest co liczyć. Układów zbiorowych jest niewiele – głównie w przemyśle, wielkich przedsiębiorstwach. A gdyby były, to pewnie warunki zatrudnienia nad Wisłą też byłyby bardziej skandynawskie lub niemieckie – z wyższą pensją, pewniejszymi gwarancjami zatrudnienia, benefitami i wyższymi odprawami w razie zwolnień.

Bruksela chce więc układy promować, ale jest jednak spóźniona, i to o kilka dekad. Trudno wyobrazić sobie, że układy – rozwiązanie, które sprawdziło się wiek temu, w czasie rozkwitu przemysłu, będzie panaceum na bolączki współczesnego rynku pracy, czyli w czasach pracy zdalnej, AI, rozwoju usług, ograniczenia miejsc pracy w przemyśle oraz mniejszej roli i liczebności związków zawodowych.

Co znajduje się w rządowym projekcie o układach zbiorowych?

Tropem Brukseli podąża, chcąc nie chcąc, Warszawa. Rządowy projekt przewiduje zachęty do zawierania układów zbiorowych, m.in. ulgi podatkowe, preferencje w dostępie do zamówień publicznych i funduszy szkoleniowych. Ale pomija kluczową kwestię: zasadę, że rozwiązania zawarte w układzie nie mogą w żadnym zakresie ukształtować praw pracowników firmy w sposób gorszy, niż przewiduje to kodeks pracy.

Czyli nawet jeśli przedsiębiorca w jednym miesiącu chciałby zapłacić pięć razy więcej za pracę ponad kodeksowy limit nadgodzin (bo np. dostał ekstra zlecenie do zrealizowania na szybko), to w układzie sobie tego nie „załatwi”. Jeśli zgodzi się na rozmowy ze związkowcami w celu zawarcia układu, to wiadomo, że skończą się one tylko z korzyścią dla zatrudnionych.

Oczywiście ulga podatkowa czy preferencja w przetargu może rekompensować tę sztywność postanowień układu, ale nie załatwi najważniejszego z perspektywy przedsiębiorcy problemu, czyli tego, że gdy usiądą do negocjacji, to chcieliby też ustalić rozwiązania, które ułatwią działalność ich firm. Czy można więc naprawdę liczyć na to, że nowe przepisy upowszechnią układy?