Kilkaset połączeń lotniczych nie doszło do skutku lub zostało opóźnionych z powodu licznych w lipcu zgłoszeń o podłożeniu bomby na lotnisku w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii. Wszystkie okazały się fałszywymi alarmami.

Najbardziej poszkodowaną linią lotniczą wskutek nieprawdziwych zgłoszeń jest główny mołdawski przewoźnik spółka Air Moldova, która w czwartkowym oświadczeniu podała, że fałszywe alarmy bombowe szkodzą jej działalności.

“Chaos powstały na międzynarodowym lotnisku w Kiszyniowie zmusza nas do odwoływania lub wstrzymywania planowanych lotów. Jest to nieunikniona konsekwencja terroru, któremu jesteśmy poddawani w ciągu ostatnich tygodni”, podały władze przewoźnika cytowane przez mołdawską telewizję ProTV.

Stacja przypomniała, że w ciągu minionego tygodnia alarmy o rzekomym podłożeniu bomby na terenie lotniska pojawiały się codziennie, co każdego dnia prowadziło średnio do 5-godzinnego paraliżu.

Według cytowanego przez kiszyniowski portal Stiri raportu służb Mołdawii za licznymi w lipcu fałszywymi alarmami bombowymi na terenie kraju, dotyczącymi także innych instytucji, stoją “czynniki zewnętrzne”.

Część kiszyniowskich komentatorów twierdzi, że obecnie najbardziej zainteresowana destabilizacją sytuacji w Mołdawii, która w czerwcu została uznana za kandydata do UE, jest Rosja. (PAP)