Były poseł PiS Jacek Tomczak chciałby wstąpić do PO, ale nikt go nie zaprasza. Czy partia robi to celowo, bo jego konserwatywne poglądy są zbyt kontrowersyjne?- pisze Gazeta Wyborcza.

Byli politycy PiS Jan Filip Libicki i Jacek Tomczak kandydowali w ub.r. do parlamentu z list PO. Na listy wciągnął ich osobiście premier Donald Tusk. Dżentelmeńska umowa zakładała, że jeśli zdobędą mandaty, wstąpią do partii.

Senator Libicki cztery miesiące temu zapisał się do koła Platformy w Grodzisku, zaś Tomczak do dziś nie jest członkiem partii. Dlaczego? - Nie pojawiła się żadna konkretna propozycja - tłumaczy Tomczak.

Rafał Grupiński, szef wielkopolskiej Platformy, mówił jednak "Gazecie", że nikogo namawiać nie będzie i każdy musi sam dojrzeć do takiej decyzji. Czy Tomczak może liczyć na zaproszenie lidera poznańskiej PO? Nic z tego. - Jeśli ktoś chce wstąpić do Platformy, to sam wypełnia deklarację członkowską. My nigdy nikogo nie mawiamy ani specjalnych zaproszeń nie wysyłamy - mówi europoseł Filip Kaczmarek, przewodniczący poznańskiej PO.

Jak dowiedziała się Wyborcza to jednak nie do końca prawda, bo niedawno poznańska Platforma namówiła do przejścia radnego Przemysława Markowskiego, b. lidera PiS w radzie miasta. - Rozmawialiśmy długo, potem pojawiła się konkretna propozycja - przyznaje Markowski.

Gazeta spekuluje, że sprawa członkostwa Tomczaka w PO ma drugie dno. Poseł należy bowiem do tzw. grupy Gowina.

Europoseł Kaczmarek: - Gdyby poseł Tomczak w wielu sprawach wypowiadał się bardziej wstrzemięźliwie, to na pewno sytuacja byłaby inna - przyznaje szef poznańskiej PO.