PiS stoi przed zadaniem: jak zbudować wizerunek partii przygotowanej do rządzenia, "wybieralnej" nie tylko dla stałych zwolenników, ale i rozczarowanych sytuacją gospodarczą i rządami PO; to trudne, ale nie niewykonalne - uważają politolodzy, z którymi rozmawiała PAP.

PiS - według zapowiedzi polityków tej partii - planuje na wrzesień ofensywę programową. Ugrupowanie zamierza odświeżyć program gospodarczy i przedstawić pakiet ustaw w tej dziedzinie. Cel - pozyskanie elektoratu zawiedzionego rządami PO, pokazanie się jako odpowiedzialna formacja mająca "szuflady pełne ustaw", w każdej chwili gotowa do objęcia rządów.

Niemożność "przebicia się" w mediach

Podstawowa trudność to - zarówno według szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jak i innych polityków tej partii - niemożność "przebicia się" w mediach z inicjatywami ustawodawczymi, szczególnie gospodarczymi oraz założeniami programowymi. Diagnoza, jaką stawiają od lat jest taka sama: nieprzychylność większości dziennikarzy.

Mówił o tym na konferencji po czerwcowym posiedzeniu Rady Politycznej PiS Kaczyński. Rzecznik partii Adam Hofman podkreśla, że wrześniowa ofensywa to próba "przebicia medialnego kokonu".

"Niektórych metod używaliśmy i będziemy używać: będziemy przekonywać ludzi w terenie, inwestować w wolne media, dbać o rozwój obiegu informacji w internecie. Pracujemy i będziemy nad tym pracować przez wakacje: jak zwrócić uwagę opinii publicznej i ominąć filtrowanie informacji przez media" - zapowiedział Hofman w rozmowie z PAP.

PiS jako główna partia opozycyjna jest w dobrej sytuacji wyjściowej, aby spróbować zdobyć nowych wyborców i podjąć ryzyko zmiany wizerunku.

"PiS ma wyborców, których identyfikacja z partią i jej liderem jest silniejsza, niż w innych ugrupowaniach. To daje komfort działania. Dlatego PiS może pozwolić sobie na różne eksperymenty. Wyborca PiS bardzo dużo zniesie. Stąd zasadna jest próba pozyskania nowego elektoratu. Ewentualna demobilizacja spowodowana zmianą wizerunku będzie dotyczyć co najwyżej 2-3 proc." - uważa politolog z UW dr Rafał Chwedoruk.

Ugrupowanie Kaczyńskiego ma stabilne poparcie, sięgające w niektórych sondażach 30 proc. Partia jest też, jak nigdy dotychczas, jednolita. Po odejściu polityków, którzy stworzyli PJN, a później grupy skupionej wokół Zbigniewa Ziobry nie ma już dużych, zwalczających się frakcji.

W PiS są, jak w każdej formacji, skonfliktowane, mniejsze grupy zaprzyjaźnionych polityków, którzy mają wspólne interesy, promują się nawzajem, ale nie wpływa to na kierunek działania partii; ten wyznaczany był i jest przez Kaczyńskiego, tyle, że teraz nie ma nikogo, kto by próbował podważyć zdanie prezesa.

W klubie parlamentarnym PiS po jesiennych wyborach 2011 r. pojawili się politycy-eksperci, tacy jak prof. Józefa Hrynkiewicz, prof. Jerzy Żyżyński, dr Krzysztof Szczerski, prof. Krystyna Pawłowicz czy, b. szef Instytutu Sobieskiego Paweł Szałamacha. Według Chwedoruka, szczególnie w warunkach kryzysu ekonomicznego, powinni być oni bardziej niż do tej pory eksponowani w mediach. W ten sposób - uważa politolog - PiS może budować wizerunek partii mającej szerokie eksperckie zaplecze i wiarygodne recepty na poprawę sytuacji.

Politycy tacy jak Macierewicz już zmobilizowali kogo mieli zmobilizować

"PiS w mediach jest często przedstawiany jako ugrupowanie radykalne, niepoważne, nieodpowiedzialne. W realiach kryzysu wyborcy nie będą wcale głosowali na tego, kto obieca bezbolesne zbawienie, tylko będą patrzeć w pierwszym odruchu na kogoś, kto jest odpowiedzialny" - podkreśla Chwedoruk. "Politycy tacy jak Macierewicz już zmobilizowali kogo mieli zmobilizować. Nikogo nowego nie przyciągną. W sytuacji kryzysu gospodarczego nie wystarczy krzyczeć, że się zawsze było przeciwko rządowi, trzeba przedstawić spójną alternatywę" - dodał Chwedoruk.

Podobnego zdania jest dr Marek Kochan z Uniwersytetu Warszawskiego. "Na pewno warto eksponować osoby kompetentne. Ich sukces zależy jednak od tego, czy będą umiały przekazywać swoją wiedzę w przystępny, komunikatywny sposób" - powiedział.

PiS prezentuje elementy zarówno socjaldemokratycznego podejścia do gospodarki, jak i bardziej liberalnego; inne poglądy ma b. szef NSZZ "Solidarność" poseł Janusz Śniadek, a inne poseł Przemysław Wipler. PiS może więc przedstawiać propozycje bliskie wyborcom o odmiennych poglądach; może organizować manifestacje przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego, opowiadać się za podatkiem bankowym i jednocześnie zabiegać o rozszerzenie ulg dla przedsiębiorców czy połączenie PIT i CIT.

"PiS liczy na to, że pozyska poparcie dużej rzeszy małych i średnich przedsiębiorców. To bardzo trudny zabieg. Dotychczas identyfikowali się oni z PO. Teraz, gdy nastąpił spadek poparcia w tej grupie, pojawił się Ruch Palikota, który będzie zbierał głosy niezadowolonych" - zauważył Chwedoruk.

PiS musi się przedstawić jako partia zdolna do stworzenia koalicji

Politolog ocenił, że PiS musi się również przedstawić jako partia zdolna do stworzenia koalicji rządowej. "PiS na razie nie ma jak przekonać potencjalnych wyborców co będzie w sytuacji, w której partia nie będzie miała samodzielnej większości" - zaznaczył.

Zdaniem Kochana PiS uda się dotrzeć z "eksperckim" przekazem do wyborców, tylko wtedy, gdy media podejmą debatę na temat stanu gospodarki. "Sukces operacji PiS zależy od mediów i od tego, czy zajmą się realnymi problemami, a nie zabawianiem widzów. Ludzie w końcu znużą się tym, że czytają i oglądają rzeczy, które kompletnie nie przystają do rzeczywistości, w której żyją. Mam nadzieję, że media w pewnym momencie pójdą za zainteresowaniem zwykłych ludzi, których dotykają skutki kryzysu" - podkreślił.

Według Kochana sukces wizerunkowy PiS nie jest możliwy bez prezentacji programu partii przez tzw. mainstreamowe media. "Nie ma innej drogi do masowych grup wyborców niż masowe media. Media niszowe pewnie są wygodne, internet jest ważny, ale dopóki przekaz nie znajdzie się w głównych mediach, zawsze będzie dotyczył tylko części elektoratu" - zaznaczył.