Cztery na dziesięć samochodów kupują kobiety. Wbrew stereotypom coraz mniej interesują je kolory, a coraz bardziej konie mechaniczne, systemy bezpieczeństwa oraz osiągi.
Kiedy do salonu przychodzi kobieta, to najczęściej sama. Gdy zjawia się mężczyzna, praktycznie zawsze w towarzystwie kobiety. Podsumowałem, w ilu przypadkach panie mają decydujący wpływ na wybór samochodu i wyszło, że w dziewięciu na dziesięć – mówi sprzedawca z krakowskiego salonu popularnej marki. Nie chce, aby podawać jej nazwę i jego nazwisko. – Męska część klienteli dałaby mi popalić. Wydaje im się, że znają się na autach, ale to panie coraz częściej przejmują inicjatywę w salonie – kwituje.
Z oficjalnych danych dilerów wynika, że średnio już 40 proc. klientów indywidualnych kupujących nowe auta stanowią kobiety. W pozostałych 60 proc. samochody nabywają mężczyźni, ale i tak w całym procesie zakupu towarzyszą im żony, kochanki, dziewczyny, a nawet córki i matki. Sami dilerzy i importerzy nie ukrywają zaskoczenia tym, jak w ciągu ostatniej dekady zmieniło się spojrzenie kobiet na auta.

Adrenalina i racjonalność

– Dziesięć lat temu pytały głównie o dostępne kolory, dzisiaj przychodzą do salonu i potrafią precyzyjnie określić, jakiego samochodu potrzebują. Znają się na systemach bezpieczeństwa, wiedzą konkretnie, jaki silnik chcą mieć pod maską – wylicza Andrzej Ruszczak, jeden z najbardziej doświadczonych sprzedawców w warszawskim salonie Dom Volvo. Przyznaje, że w przypadku niektórych modeli szwedzkiej marki kobiety stanowią aż połowę klienteli. I, co ciekawe, nie wybierają kompaktowego C30 ani nawet limuzyny S60. – Bardzo dużą popularnością wśród pań cieszy się SUV XC60 – mówi.
– To mit, że kobiety interesują tylko małe, miejskie samochody. Na takie decydują się głównie panie początkujące za kierownicą, które nie mają jeszcze wyrobionych opinii i ulegają stereotypom. Myślą: „posłucham taty i mamy i kupię małe auto, bo będzie mi się lepiej nim jeździło”. Potem najczęściej sprzedają je szybciej, niż zakładały, i przesiadają się do czegoś większego, szybszego, bezpieczniejszego – opowiada Katarzyna Frendl, redaktor naczelna pierwszego polskiego portalu motoryzacyjnego dla kobiet Motocaina.pl, który ma już 70 tys. unikalnych użytkowników. Czyli co miesiąc więcej osób regularnie go odwiedza, niż kupuje jakikolwiek miesięcznik motoryzacyjny dla mężczyzn.
Frendl twierdzi, że coraz więcej kobiet traktuje auto nie jako środek transportu, lecz jako hobby, i nawet próbuje swoich sił w sportach motorowych. Wspomina o prawniczce w dużej korporacji, która ostatnio kupiła 420-konne, warte niemal 400 tys. złotych BMW M3. Nie po to, aby szpanować, ale żeby podnosić sobie poziom adrenaliny. Regularnie zakłada kask, skórzane rękawice i rusza na tor Nuerburgring w Niemczech. – Tam i auto, i ja, jesteśmy w swoim naturalnym środowisku – zwykła mawiać.
Kobiety przywiązują znacznie większą wagę do bezpieczeństwa w aucie niż mężczyźni. – Paradoksalnie są bardziej świadome tego, w jakie systemy można wyposażyć samochód, i wiedzą, jak one działają – opowiada Andrzej Ruszczak. – Kwestie bezpieczeństwa decydują także o tym, że kobiety gustują w coraz większych autach. Z doświadczeń naszych dilerów wynika, że częściej interesują się masywnym SUV-em CX-7 niż miejskim modelem 2 – dodaje Magdalena Węglewska z Mazdy Motor Poland.
Generalnie zasada jest taka – im starsza kobieta o lepszej pozycji społecznej i zawodowej, tym większe i bardziej luksusowe auto wybiera. Młode singielki nadal wolą samochody małe, co nie znaczy, że byle jakie. – Lubią się wyróżniać, szukają mocniejszych silników. Np. młode kobiety sukcesu – 20-, 30-letnie bizneswoman prowadzące własne firmy bądź pracujące w marketingu – często kupują model DS3, który można bardzo mocno zindywidualizować – mówi Tomasz Olczak, szef sprzedaży w salonie Citroena. Dodaje, że często jest zaskoczony poziomem wiedzy i chłodnymi kalkulacjami kobiet. – Wbrew obiegowym opiniom to mężczyźni znacznie częściej przy wyborze auta kierują się emocjami. Kobiety myślą racjonalniej – uważa. Jako przykład podaje menedżerkę z jednego z dużych banków, która na początku roku przyszła do salonu i jasno sprecyzowała, jakie auto ją interesuje: sedan w ciemnym kolorze z jasnym wnętrzem, automatem i dieslem. Na auto miała przeznaczoną konkretną kwotę pieniędzy. Gdy Citroen przygotował jej ofertę, poprosiła o przesłanie jej do dilerów Opla i Volkswagena, aby mogła porównać, czy czasem samochody tych marek nie będą w stanie zaoferować jej czegoś więcej.



Auto od Gucciego

Koncerny motoryzacyjne traktują damską część klienteli tak poważnie, że z myślą o niej rozpoczynają współpracę ze znanymi projektantami mody. Podczas targów motoryzacyjnych w Genewie Fiat zaprezentował model 500 by Gucci. W jego tworzeniu udział miała sama Frida Giannini – dyrektorka kreatywna firmy Gucci. Auto ma perłowy lakier, śnieżnobiałe wnętrze, charakterystyczny dla Gucciego zielono-czerwono-zielony pasek „obwijający” auto i elementy tapicerki, a także umieszczone w kilku widocznych miejscach karoserii napisy „Gucci”. Oficjalna sprzedaż stylowego fiacika ruszy pod koniec roku, a jego ceny będą się zaczynały od 17 tys. euro. Obie firmy mają nadzieję, że kobiety, które kupią auto, nie pogardzą również dopasowanymi do niego akcesoriami z serii 500 by Gucci – rękawiczkami, zegarkiem, okularami przeciwsłonecznymi.
Taka taktyka ma szansę powodzenia, ponieważ kobiety większą wagę niż mężczyźni przywiązują do wyglądu, detali. Lubią się wyróżniać. – Mężczyzna zakłada futro, żeby było mu ciepło. Kobieta przywiązuje większą wagę do tego, jak będzie w nim wyglądała. Ta teoria sprawdza się także w przypadku samochodów – uważa dr Jerzy Krężlewski, dyrektor marketingu Volkswagena. Obecnie 27 proc. wszystkich polskich klientów niemieckiej marki stanowią kobiety. Interesuje je nie najmniejsze w gamie polo, ale kompaktowy golf, a coraz częściej także SUV tiguan.
Podobieństwa w wyborze samochodu przez kobiety i kupowaniu ubrań zauważa też Katarzyna Frendl. – Można to porównać do sezonowych wyprzedaży w butikach – panie odwiedzają kilka salonów, przymierzają, czekają na promocje, wyprzedaże rocznika – wylicza naczelna portalu Motocaina.pl. Dodaje, że przy tym wszystkim kobiety znacznie częściej niż mężczyźni targują się o ostateczną cenę samochodu. I – jak się okazuje – przynosi im to wymierne korzyści. Z badań amerykańskiego instytutu TrueCar wynika, że średni upust, na jaki mogą liczyć panie, kupując auto, wynosi 5 – 6 proc. Największych rabatów udzielają im Mitsubishi, Suzuki i Nissan – tutaj mogą uciąć nawet 10 – 11 proc. od ceny wyjściowej.
Do niedawna rola kobiety w motoryzacji rozpoczynała się dopiero w salonie, gdzie kupowała samochód. Dzisiaj kobiety czynnie uczestniczą nawet w projektowaniu aut. BMW stworzyło specjalny damski oddział designerów – wpłynęły one m.in. na kształt wnętrza nowej serii 5 bawarskiego koncernu. Szczególną uwagę postawiły na ergonomię. Praktycznie każdy koncern ma obecnie w gronie swoich projektantów przynajmniej jedną kobietę, która czuwa nad tym, aby każdy nowy model spełniał również oczekiwania piękniejszej części kierowców. Najdalej poszło jednak Volvo, które w 2004 r. zaprezentowało koncepcyjny model YCC – auto zaprojektowane specjalnie dla kobiet i wyłącznie przez kobiety. Jak same wtedy mówiły, przy jego tworzeniu towarzyszyło im motto „Jeżeli sprostasz oczekiwaniom kobiet, przekroczysz oczekiwania mężczyzn”.
Jako że projektantki nie miały specjalnych ograniczeń budżetowych, wymyśliły np. regulację położenia podparcia pod piętami kierowcy, argumentując, że „wysokość obcasów w butach może być inna każdego dnia”. Zagłówki pomyślane są tak, aby nie niszczyły fryzur, a karoserie zostały pokryte teflonem, do którego nie przywiera brud. Wlew płynu do spryskiwacza wylądował obok wlewu paliwa, a opony zostały skonstruowane w taki sposób, aby nawet po ich przebiciu można było bezpiecznie dojechać do warsztatu. Przewidziano również możliwość zmiany kolorystyki wnętrza – w pięć minut tapicerkę auta można wymienić na nową.