Blisko 700 osób zatrzymały siły bezpieczeństwa w Wenezueli w jeden dzień w zeszłym tygodniu podczas antyrządowych protestów; to najwięcej od co najmniej 20 lat - podało we wtorek Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCHR).

Tylko w środę 23 stycznia zatrzymano 696 osób; ogółem od 21 do 26 stycznia zatrzymano ok. 850 osób, w tym 77 dzieci, z których część ma 12 lat - przekazał rzecznik UNHCHR Rupert Colville.

Jak powiedział, szacuje się, że ponad 40 osób zostało zabitych "na różne sposoby" w trakcie niedawnych demonstracji, z czego 26 osób zostało zastrzelonych przez siły prorządowe, pięć straciło życie podczas obław przeprowadzonych w ich domach, a 11 podczas rabunków.

11 spośród tych osób miało zginąć z ręki "niezidentyfikowanych osób" powiązanych z przypadkami szabru. Według przywoływanych przez Colville'a doniesień w stanie Monagas na północy Wenezueli zginął przedstawiciel Boliwariańskiej Gwardii Narodowej.

W poniedziałek agencja EFE podała, powołując się na dane organizacji pozarządowych, że podczas antyrządowych protestów w Wenezueli w ostatnim tygodniu 35 osób zginęło, a 850 zostało aresztowanych.

23 stycznia przewodniczący kontrolowanego przez opozycję parlamentu Wenezueli Juan Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem państwa, uznając rządy prezydenta Nicolasa Maduro za nielegalne.

Przejęcie władzy przez Guaido uznały USA, Kanada, większość państw Ameryki Łacińskiej (z wyjątkiem m.in. Meksyku, Boliwii, Kuby i Nikaragui), Izrael i Australia, a spośród państw europejskich - Albania, Kosowo i Gruzja. Unia Europejska na razie wstrzymała się z taką deklaracją, a kilka państw członkowskich - Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia i Holandia - wystosowało w sobotę ultimatum, zapowiadając, że jeśli Maduro nie rozpisze nowych, uczciwych wyborów w ciągu ośmiu dni, również uznają Guaido.

Rosja zadeklarowała w zeszłym tygodniu, że uznaje Maduro za prawomocnego prezydenta Wenezueli, a jego rząd za legalny.

Wenezuelska opozycja rozpoczęła w niedzielę kampanię w wojsku i policji, rozdając ulotki z tekstem ustawy w sprawie amnestii dla żołnierzy i oficerów, którą uchwalił opozycyjny parlament.