Nie ferowaliśmy wyroku w sprawie piątkowego wypadku kolumny rządowej w Oświęcimiu - mówią PAP posłowie: PO Borys Budka i Nowoczesnej Marek Sowa. Skomentowali w ten sposób złożenie przez PiS wniosku do komisji etyki zarzucając posłom "świadome kłamstwo" oraz manipulację ws. wypadku.

Klub Parlamentarny PiS skierował do sejmowej komisji etyki poselskiej wniosek o wyciągniecie konsekwencji wobec posłów: PO Borysa Budki oraz Nowoczesnej Marka Sowy. Według Prawa i Sprawiedliwości posłowie próbowali wykorzystać wypadek, w którym poszkodowani zostali premier polskiego rządu i funkcjonariusze BOR, do obarczenia odpowiedzialnością funkcjonariuszy.

"To wniosek kuriozalny. W przeciwieństwie do ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka i jego świty my nie ferujemy wyroków" - mówił Budka. Jego zdaniem to Błaszczak wraz ze swoim zastępcą Jarosławem Zielińskim dopuścili się manipulacji na sobotniej konferencji prasowej. "Tak szybkie postawienie kogoś w stan podejrzenia miało na celu właśnie to, by minister Błaszczak mógł obwinić w sobotę za całe to zdarzenie tego młodego człowieka" - argumentował poseł Platformy. Dodał, że "brak dostępu do adwokata przed postawieniem zarzutów tylko pokazuje jak pospiesznie działano w tej sprawie".

"Naszą rolą jako parlamentarzystów jest pomoc osobie w takiej sytuacji. Cieszę się, że udało nam się załatwić obrońcę, który będzie pracował z tym młodym człowiekiem. Widać, że nasze działanie pokrzyżowało plany PiS skoro poczuli się tak dotknięci" - komentował wniosek do komisji etyki Budka. "Ze spokojem przedstawię swoje argumenty komisji etyki" - powiedział Budka. "Osobą, która powinna stanąć przed komisją etyki, jest minister Błaszczak i wiceminister Zieliński" - dodał poseł PO.

Sowa określił swoje zaangażowanie w tę sprawę jako interwencję poselską. "My nie chcieliśmy nikogo obarczyć winą, ale protestowaliśmy przeciwko osądzeniu chłopaka w ciągu kilku godzin od momentu wypadku. Mówiliśmy wyraźnie o tym, jaka powinna być kolejność zdarzeń. Najpierw powinny zostać wyjaśnione okoliczności przyczyn kolizji, a potem dopiero powinny być stawiane zarzuty" - mówił poseł Nowoczesnej. W jego ocenie kierownictwo MSWiA postawiło na sobotniej konferencji prasowej "w lepszej pozycji" i "nadało wyższy status" funkcjonariuszom BOR.

Sowa podkreślił, że jest posłem z Oświęcimia i czuł się w obowiązku zająć się tą sprawą, zwłaszcza że o pomoc zwróciła się do niego rodzina kierowcy seicento.

Wniosek o odwołanie ministra Błaszczaka zapowiedziała Nowoczesna. Odwołania szefa MSWiA chcą także politycy PO.

Szef klubu PiS Ryszard Terlecki informując PAP o złożeniu wniosku do komisji etyki podkreślił, że "rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie podał, że według dotychczasowych ustaleń kolumna rządowa z panią premier Beatą Szydło w chwili wypadku poruszała się zgodnie z obowiązującymi przepisami". Jak dodał, według rzecznika kierowca samochodu seicento, któremu postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, które podpisał.

"W świetle tych faktów wystąpienie posłów Borysa Budki i Marka Sowy na niedzielnej konferencji prasowej, którzy poinformowali, że kierowca seicento nie przyznał się do sprawstwa wypadku, jest świadomym kłamstwem i wprowadzaniem opinii publicznej w błąd” – oświadczył Terlecki.

W piątek ok. godz. 18.30 w Oświęcimiu doszło do wypadku, w którym poszkodowana została premier Beata Szydło. Rządowa kolumna trzech samochodów – pojazd pani premier jechał w środku - wyprzedzała fiata seicento. 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie miał zacząć skręcać w lewo i zderzyć się z autem, w którym była szefowa rządu. Oprócz niej poszkodowani zostali dwaj funkcjonariusze BOR z tego samochodu, w tym kierowca.