Jako pierwsi z wnioskiem o odwołanie całego składu Komisji Europejskiej zwrócili się do Parlamentu Europejskiego Patrioci dla Europy (PfE). Ponad 80-osobowa frakcja składająca się ze skrajnie prawicowych europejskich partii zdołała zgromadzić wymagane 72 podpisy europosłów. Dokument skierowano do przewodniczącej PE Roberty Metsoli 10 września – w dniu orędzia o stanie Unii, które szefowa Komisji Europejskiej co roku wygłasza w siedzibie PE.
„Komisja pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen nie jest w stanie dłużej bronić Europy” – powiedział lider PfE Jordan Bardella z francuskiego Zjednoczenia Narodowego. Wiceszefowa frakcji Kinga Gál, argumentując przedłożenie wniosku, stwierdziła, że „Europa jest słabsza niż kiedykolwiek”, a KE, zamiast proponować rozwiązania palących problemów, sama stała się jednym z nich.
Nowe kłopoty Ursuli von der Leyen. Europosłowie złożyli dwa wnioski o wotum nieufności
Bardella i Gál krytykują KE zwłaszcza niedawno domknięte umowy handlowe ze Stanami Zjednoczonymi i z blokiem Mercosur. Bardella określił pakt z państwami Ameryki Południowej jako „akt potrójnej zdrady wobec rolników, konsumentów i środowiska”, natomiast wynik pertraktacji z Waszyngtonem nazwał „kapitulacją”. Do tego dochodzą forsowane przez Brukselę pakt migracyjny i zielona agenda obniżająca konkurencyjność całej UE.
– Negocjacje z Mercosurem zakończono przy braku zgody Rady UE, Rady Europejskiej, narodowych parlamentów i – co równie istotne – rolników. Uważamy też, że wydzielenie z tej umowy części handlowej z osobną ścieżką ratyfikacji było jawnie niezgodne z traktatami – mówi DGP Anna Bryłka, europosłanka PfE i wiceprezes Ruchu Narodowego.
– Zdajemy sobie sprawę z arytmetyki, ale nasz wniosek służy również temu, by w trakcie głosowania nad wotum nieufności każdy z europosłów Europejskiej Partii Ludowej miał szansę zastanowić się, czy popierając szefową KE, spełnia obietnice dane swoim wyborcom, w tym np. rolnikom – dodaje.
Wystarczająca liczba europosłów opowiedziała się także za wnioskiem o wotum nieufności najbardziej radykalnej części europarlamentarnej lewicy, a więc Grupy Lewicy w Parlamencie Europejskim – GUE/NGL liczącej 46 członków. W tym przypadku do uruchomienia procedury potrzebne były dodatkowe podpisy eurodeputowanych z innych ugrupowań – m.in. z frakcji Zielonych – Wolnego Sojuszu Europejskiego.
Politycy GUE/NGL również krytykują KE za kształt umów z Waszyngtonem i krajami Mercosuru, ale także za sytuację w Strefie Gazy, w której kontekście używają słowa „ludobójstwo”. „Wzywamy do natychmiastowego zawieszenia umowy stowarzyszeniowej UE-Izrael, nałożenia sankcji na Izrael i wprowadzenia kompleksowego embarga na broń” – czytamy we wniosku GUE/NGL.
W rozmowie z DGP reprezentująca S&D europosłanka Joanna Scheuring-Wielgus oceniła, że „z treści obu wniosków niewiele wynika”, podobnie jak miało to miejsce przy poprzednim, lipcowym głosowaniu ws. wotum nieufności. – Także i teraz głównym celem jest zbicie politycznego kapitału na grillowaniu szefowej KE podczas kilkugodzinnej debaty – mówi polityczka.
Scheuring-Wielgus zaznacza, że dla S&D temat Strefy Gazy pozostaje kluczowy, co politycy tej frakcji podkreślali w rozmowach z von der Leyen przed jej wrześniowym orędziem. – Dotychczas Bruksela rzeczywiście miała problem z zajęciem twardszego stanowiska. Po naszych naciskach ton szefowej KE nieco się zmienił, o czym świadczy zapowiedź objęcia sankcjami najbardziej radykalnych izraelskich polityków – przypomina europosłanka.
Poprzednia debata ws. odwołania von der Leyen miała miejsce na początku lipca. Wnioskodawcy, w tym reprezentanci Prawa i Sprawiedliwości, punktowali szefową KE m.in. za brak transparentności w rozmowach z firmą Pfizer dotyczących zakupu szczepionek przeciwko COVID-19. ©℗