Amerykanie przygotowują się do kolejnego porozumienia z Białorusią. Tym razem reżim Alaksandra Łukaszenki miałby uwolnić co najmniej 100 więźniów politycznych, wśród których – być może – znalazłby się także Andrzej Poczobut. – Biorąc pod uwagę niedawne otwarcie przejścia granicznego w Bobrownikach, które zostało zamknięte (w 2023 r. – red.) w związku z wydaniem wyroku politycznego na Poczobucie, jego uwolnienie wydaje się uzasadnione – mówi DGP Paweł Łatuszka, zastępca liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej w Zjednoczonym Gabinecie Przejściowym. Ale – jak podkreśla – ostateczna lista zależy wyłącznie od Łukaszenki. – Ta postać jest nieprzewidywalna, może zmienić zdanie w każdej chwili – tłumaczy. Przywódca Białorusi prowadzi jego zdaniem grę i waży, ile wart jest dany więzień polityczny. – Dla niego to jest towar, on nimi handluje. Zastanawia się, kto w danym momencie może być najdroższy? I co może dzięki temu ugrać? – opowiada Łatuszka.
Największa jak dotąd fala zwolnień więźniów w Białorusi odbyła się we wrześniu i objęła 52 osoby. Zachodnie organizacje praw człowieka szacują, że Mińsk przetrzymuje ponad 1000 więźniów politycznych, w tym byłych kandydatów na prezydenta oraz laureatów Nagrody Nobla.
Pod koniec listopada Łukaszenka ułaskawił też 31 Ukraińców więzionych w Białorusi. Zostali oni zwolnieni „w geście dobrej woli”, zgodnie z ustaleniami osiągniętymi między Łukaszenką a prezydentem USA Donaldem Trumpem na prośbę Ukrainy – informowała wówczas państwowa agencja prasowa Belta, cytując rzeczniczkę Łukaszenki, Natalię Ejsmont.
Dążenie administracji Trumpa do uwolnienia więźniów jest elementem kampanii mającej na celu ocieplenie stosunków z autorytarnym reżimem w zamian za możliwość złagodzenia sankcji. Na początku listopada Departament Skarbu USA zniósł sankcje wobec państwowej linii lotniczej Belavia oraz odrzutowca obsługiwanego przez tę linię, który był wykorzystywany przez wysokich rangą urzędników i członków rodziny Łukaszenki. Wydano również ogólne zezwolenie pozwalające na określone transakcje związane z użytkowaniem trzech wcześniej objętych sankcjami samolotów przez Łukaszenkę lub firmę Slavkali, powiązaną z jego autorytarnym rządem.
W nadziei na dalsze sukcesy dyplomatyczne, 9 listopada Trump mianował Johna Coale’a, jednego z kluczowych negocjatorów ostatnich uwolnień, specjalnym wysłannikiem do Białorusi. – Coale z powodzeniem wynegocjował już uwolnienie 100 zakładników i stara się o kolejne 50 – powiedział Trump.
Jak podają amerykańscy urzędnicy, zaangażowanie administracji Trumpa w sprawy Białorusi stanowi element szerszej strategii mającej na celu odsunięcie Mińska od Moskwy, choćby w niewielkim stopniu. Biały Dom wychodzi z założenia, że nawet subtelne przesunięcie w kierunku Zachodu stanowiłoby strategiczne zwycięstwo, biorąc pod uwagę, że Białoruś jest lojalnym sojusznikiem Rosji i wspiera prowadzoną przez nią wojnę w Ukrainie.
Eksperci podchodzą do zapowiedzi Waszyngtonu ostrożnie. „Zakładanie, że niedawne amnestie więźniów politycznych są przejawem szczerej dobrej woli białoruskiego reżimu, byłoby poważnym błędem. W rzeczywistości są to wymuszone wypędzenia krytyków władzy, w tym dziennikarzy, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, działaczy politycznych i czołowych postaci opozycji. Spośród ponad 300 osób uwolnionych z białoruskich więzień od lipca 2024 roku wiele zostało deportowanych jako warunek zwolnienia i zmuszonych do przymusowej emigracji” – napisała w listopadzie ekspertka Chatham House Natalya Kovaleva, podając przykład opozycjonisty Mikałaja Statkiewicza. Polityk, który we wrześniu odmówił przekroczenia granicy z Litwą po otrzymaniu prezydenckiego ułaskawienia, zniknął bez śladu. Lokalne media później donosiły o jego powrocie do tej samej kolonii karnej, z której został wcześniej wypuszczony. ©℗