Dajmy unijnym prawnikom czas na ocenę nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym; 96 proc. lub więcej z rekomendacji KE zostało w niej uwzględnionych. Szefowa KE prawnikiem nie jest - powiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do ostatniej wypowiedzi Ursuli von der Leyen.
Szef rządu był pytany w czwartek w Polsat News o wypowiedź szefowej KE Ursuli von der Leyen dla "Dziennika Gazety Prawnej", że aby otrzymać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, Polska musi wywiązać się z zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych wobec sędziów. Przyznała ona, że nowe prawo jest ważnym krokiem, jednak nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Von der Leyen podkreśliła, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE, co jeszcze nie nastąpiło - nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów. Zmiany w tym zakresie wprowadziła nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, autorstwa prezydenta, zgodnie z którą przestała istnieć Izba Dyscyplinarna, a w jej miejsce powstaje Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
"Pani przewodnicząca (Ursula) von der Leyen mówiła mi parę razy, podkreślała, że nie jest prawnikiem i poprosiła prawników o ocenę realizacji różnych zapisów z wyroków Trybunału Sprawiedliwości (UE) poprzez naszą ustawę (nowelę o SN - PAP), którą pan prezydent zaproponował, a Sejm zaakceptował. Dajmy czas prawnikom" – powiedział premier.
Najbliższe kilka tygodni – jak kontynuował – będzie bardzo ważne, bo ukonstytuuje się nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego. "My jesteśmy zdania, że 96 proc. może nawet więcej, z rekomendacji Komisji Europejskiej zawiera się w tej ustawie” – stwierdził. "Jeżeli te pozostałe 3 proc. zostanie kością niezgody między nami, będziemy walczyć o swoje” – dodał.
Szef rządu dopytywany, czy słowa szefowej KE nie brzmią groźnie, odparł, że "nie brzmią aż tak groźnie, jak się niektórym wydaje”.
"Kwestionowanie statusu sędziego jednego przez drugiego. U nas, w naszym systemie jest zagwarantowane jakby dalej idące prawo poprzez to, że strony danego procesu, czyli ci którzy są zainteresowani w tym, żeby sędzia był bezstronny i niezawisły, mają takie prawo. To po pierwsze" – powiedział.
Po drugie, jak mówił, już dzisiaj są odpowiednie zapisy pozwalające np. na wyłączenie sędziego, jeżeli istnieje okoliczność mogąca wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie.
Pytany, ile daje czasu służbom prawnym von der Leyen na ocenę nowych przepisów premier zwrócił uwagę, że "do 15 sierpnia mają zostać wskazani sędziowie Sądu Najwyższego do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej". Spośród nich prezydent wybierze 11. "To będzie ukonstytuowana nowa izba” – dodał.
Indagowany, czy nie jest planowana nowa nowelizacja ustawy o SN Morawiecki stwierdził, że "na tym etapie absolutnie uważa, że jest to niepotrzebne". "Sądzę, że przy odrobinie dobrej woli, (…) Komisja Europejska powinna uznać te realia i fakty” - zaznaczył.
Premier był też proszony o odniesienie się do wypowiedzi europosła PiS Ryszarda Legutki. "Szefowa KE przychodzi i mówi w zasadzie tak: Pieniądze dla Polski będą, ale za to musicie umożliwić rozwalenie polskiego systemu wymiaru sprawiedliwości. W takiej sytuacji trzeba pokazać gest Kozakiewicza" - powiedział w środę Legutko portalowi wPolityce.pl.
Morawiecki stwierdził, że "ma inne spojrzenie na te sprawy". "Uważam, że wagę i wartość oraz siłę niepodległości i suwerenności Polski mierzy się siłą polskiej armii, siłą polskich sojuszy i siłą polskiej gospodarki, a nie siłą słowa bardzo krwistego, które ktoś wyrazi, czy tupnie nogą w ministerstwie. Długie negocjacje i funkcjonowanie Polski w UE podpowiadają mi , że jest to pewnego rodzaju sztuka kompromisu” – stwierdził.
Na pytanie, kiedy to nastąpi, szef rządu ocenił, że "do końca tego roku, lub na początku przyszłego z wielkiej puli środków unijnych z którejś zakładki do Polski popłyną”.
Andrzej Duda - kierując w lutym projekt do Sejmu - podkreślał, że jego celem jest naprawienie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju oraz "danie rządowi narzędzia" do zakończenia sporu z Komisją Europejska i odblokowania Krajowego Planu Odbudowy. Zmian w SN oczekiwała Komisja Europejska w związku z decyzją TSUE z lipca ub. roku. Zobowiązał on Polskę do natychmiastowego zawieszenia przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. Za niewykonanie tego postanowienia TSUE nałożył później na Polskę karę 1 mln euro dziennie. KE m.in. od zmian w tym zakresie uzależniała akceptację Krajowego Planu Odbudowy i wypłatę Polsce pieniędzy z Funduszu Odbudowy.