Koalicja PO i PSL w terenie oficjalnie jest nie do ruszenia. Potwierdzają to ostatnie wybory uzupełniające w regionach. Jednak nieoficjalne rozmowy trwają.
Prof. Jacek Wasilewski socjolog Uniwersytetu SWPS / Dziennik Gazeta Prawna
dr hab. Radosław Markowski politolog / Dziennik Gazeta Prawna
Oficjalnie nic nie wiadomo na temat tego, czy szykują się zmiany w sejmikowych koalicjach. Jak powiedział nam nieoficjalnie jeden z posłów PO, informacje o ewentualnych przyszłych zmianach w sejmikach jednak się pojawiają. Z kolei według posła Marcina Święcickiego, byłego prezydenta Warszawy, takich twardych danych nie ma. Poseł nie ukrywa jednak, że i do niego takie pogłoski docierają. Dodaje, że ważny jest głos przede wszystkim szefów PSL. Na razie jednak o zmianach w sejmikach zrobiło się jakby ciszej.
Nie ma marszałka, nie ma zmian
– Przecież w nowym Sejmie nie dostaliśmy stanowiska wicemarszałka. Mówiąc kolokwialnie, jesteśmy wkurzeni. Dlaczego więc mielibyśmy wchodzić w koalicję z PiS – mówi Stanisław Żelichowski, przez osiem kadencji poseł PSL (w tegorocznych wyborach nie dostał się do parlamentu). – A pomysł skrócenia kadencji sejmików, o którym słychać ze strony posłów PiS, zdestabilizuje państwo. Rozumiem partykularne interesy, ale chyba najważniejsze jest państwo – mówi wieloletni poseł.
– Nie ma takiego pomysłu, by zmieniać koalicje w sejmikach – potwierdza nowy prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – Koalicja w terenie jest trwała – zapewnia.
Na dzisiaj ważne są struktury odgórne. I tego, co one zalecają, trzymają się lokalni działacze. Trwają więc w koalicji, która funkcjonowała już w poprzednim rozdaniu Sejmu.
Być może po ostatnim posiedzeniu Sejmu sprawa nieco ucichła, ale pierwsze próby przejęcia sejmikowej władzy już miały miejsce.
Próby na razie nieudane
Przykładem zamieszania było np. woj. podlaskie. Marszałek został posłem. Trzeba było przeprowadzić nowe wybory. Okazało się, że nie było kworum, bo przyszli tylko radni z PiS. Liczyli na większość i przejęcie władzy w regionie.
– Ale nie kruszmy kopii. Na kolejnym posiedzeniu była większość koalicyjna PO i PSL i bez problemu wybraliśmy na marszałka Jerzego Leszczyńskiego, byłego członka zarządu z PSL – mówi Jacek Piorunek, członek zarządu województwa podlaskiego z PO. Przyznaje jednak, że sytuacja może być rozwojowa. – Wiele może zależeć od kondycji poszczególnych stronnictw koalicyjnych – kto jest silny, a kto słaby. Te informacje mogą mieć wpływ na ewentualne zmiany barw klubowych. A to może skutkować zmianami w koalicjach – wyjaśnia Jacek Piorunek.
Władysław Kosiniak-Kamysz przyznaje, że pojawił się problem w woj. lubuskim. Tam odwołano przewodniczącego sejmiku , która była z PSL. Głosami m.in. radnych PO.
– Ale już jesteśmy po rozmowach – uspokaja szef PSL. – Koalicja trwa. Błędy będą naprawione.
Samorządowcy z sejmików przyznają też, że są próby wyciągnięcia pojedynczych radnych z PO i PSL i przeciągnięcia ich na stronę PiS. – Były takie próby – nie ukrywa wicemarszałek Stanisław Sorys z województwa małopolskiego. Problem podkupywania ludzi istnieje. Dodaje jednak, że podkupywanie nie zawsze się sprawdza. – Mówiąc brzydko, zdrajcy są zawsze niepewni – uważa wicemarszałek.
Na dole wrze
Przedstawiciele samorządów sejmikowych przyznają, że dyskusje trwają i często są gorące. Wiele zależy od kondycji partii, które wprowadziły swoich przedstawicieli. Jeśli są i będą silne, to koalicja PO-PSL pozostanie.
– Na dzisiaj chyba zagrożenia nie ma – twierdzi Jacek Piorunek. Przyznaje jednak, że jest pokusa przejścia do klubu sprawującego władzę w kraju. – Ale to kwestia osobowości i dyscyplinowania regionalnych struktur partii – dodaje.
Przykładem na to, że zmiany są możliwe, są choćby warszawskie dzielnice. Śródmieście jest już przejęte przez PiS. Podobnie może być na Ursynowie, gdzie wystarczy „podebrać” jednego radnego, by PiS miał większość. Rozmowy trwają także na poziomie miasta. – Albo będzie koalicja, albo nowe wybory – to głos jednego ze stołecznych polityków. – Prawda jest taka, że są próby przekonywania do zmian barw klubowych – dodaje proszący o zachowanie anonimowości informator. – Niektórzy mówią nawet o szantażu – albo większość dla PiS, albo nowa ustawa, zmiany granic województwa, no i nowe wybory.
Jeszcze inaczej wygląda sytuacja w województwie podkarpackim. Tam PiS ma samodzielną władzę w lokalnym sejmiku. Mimo to, a może właśnie dlatego, radni są zainteresowani zmianą barw klubowych. Radny sejmiku województwa podkarpackiego i szef klubu PiS w tym sejmiku Jerzy Cypryś nie ukrywa, że widzi zmianę nastawienia radnych do zwycięskiej partii w parlamencie. – Może chcą się zaprzyjaźnić z ruchem zwycięskim – mówi radny Cypryś. – To może być też kwestia pracy, zwłaszcza w okręgach o dużym bezrobociu – ocenia z kolei sytuację Stanisław Żelichowski.
– Ale mimo tego, że mamy większość, jesteśmy otwarci na współpracę merytoryczną z opozycyjnymi radnymi, np. w sprawie budżetu – dodaje na koniec Jerzy Cypryś.
OPINIA EKSPERTA
Z socjologicznego punktu widzenia jest to niestety sytuacja normalna. Są osoby, które przechodzą do partii władzy. Ale w wielu starych demokracjach ludzie inaczej deklarują swoje przywiązanie lokalne, inaczej ogólnokrajowe. To jest do pogodzenia. Także u nas. Zupełnie inaczej możemy głosować na radnych gminy, sejmiku, lokalnej społeczności. Wiemy, że te osoby są potrzebne w rozwoju naszego, mówiąc krótko, miasteczka. A zupełnie inaczej możemy głosować na kandydatów w skali kraju. I nie ma w tym nic dziwnego. Dlatego myślę, że próba odkręcania tego typu myślenia i przekładanie zwycięstwa partyjnego w skali kraju na małą ojczyznę jest delikatnie mówiąc grą nie fair. Ale może do tego trzeba większej dojrzałości naszej demokracji i dojrzałości samorządowców różnego szczebla.
TRZY PYTANIA DO EKSPERTA

Silna większość zechce przejąć województwa
Czy będą zmiany barw klubowych w sejmikach po wyborach parlamentarnych, w których samodzielną większość uzyskał PiS?
Będą. To silna większość, która będzie chciała przejąć także sejmiki. To partia, która chce rządzić sama. Więc dla osób, które chcą zmienić partię, to duża atrakcja. Ale na razie nie jest to takie proste. Są regiony bardziej podatne na współpracę samorządowców sejmikowych z PiS. To głównie rejony wschodniej i południowej Polski. Ot, choćby województwo podkarpackie.
Ale jak to się ma do regionalnej polityki krajowych partii?
Prawda jest taka, że mandat poselski jest polityczny. I koalicja na poziomie kraju PSL i PO jest trwała. Co nie oznacza, że w regionach może być różnie. Ta kwestia nie jest do końca regulowana. Zwycięstwo dominującej partii w skali kraju daje szansę lokalnym działaczom na realizację swoich priorytetów w regionach.
A na czym może polegać ewentualne zbliżenie PiS i PSL?
Jednym z takich zbliżających elementów może być kultura katolicka. I familiaryzm. To są wspólne cechy dużej części elektoratu tych ugrupowań.