Jak mówiła Elżbieta Witek, to co się stało dzisiaj jest realizacją scenariusza, przed którym ostrzegał Jarosław Kaczyński w czasie sejmowej debaty w sprawie uchodźców. "To jest decyzja, która nie ma nic wspólnego z wolą społeczeństwa (...) Nie było żadnych badań, mamy tylko opinię Polaków, którzy są przeciw przyjmowaniu imigrantów. Bo nie mówimy tutaj o uchodźcach, tylko o imigrantach" - stwierdziła rzeczniczka PiS.
Zdaniem Elżbiety Witek, porozumienie wcale nie kończy problemu, ale go dopiero rozpoczyna, ponieważ każda z relokowanych osób, zgodnie z prawem międzynarodowym, będzie miała możliwość ściągnięcia do Europy do 10 osób ze swojej rodziny. Z tego powodu liczba osób, która rzeczywiście trafi do Polski może być wielokrotnie wyższa od planowanej. W ocenie rzeczniczki Prawa i Sprawiedliwości, rząd Platformy Obywatelskiej zgodził się dzisiaj na mechanizm, w którym nasz kraj jest "klientem" i "nie ma nic do powiedzenia".
Rozmówczyni IAR przypomniała, że Polska, jako jedyny kraj Grupy Wyszehradzkiej, zagłosowała za porozumieniem. Według Elżbiety Witek, pogorszyło to pozycję naszego kraju w grupie i w tej części Europy. "To smutne i niepokojące" - stwierdziła.
Rzeczniczka PiS zauważyła, że Polska bez wahania zgadza się na przyjęcie kilku tysięcy uchodźców, a jednocześnie problemem dla naszych władz jest sprowadzenie 100 Polaków z Mariupola na Ukrainie, leżącego w pobliżu frontu i narażonego na ostrzał ze strony separatystów.
Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski poinformował, że według przyjętego planu do Polski trafi około 5 tysięcy uchodźców. Jak jednak zaznaczył, ostatecznie ta liczba może być mniejsza i wynieść około 4,5 tysiąca, kiedy do programu włączą się nieuczestniczące w nim do tej pory kraje. Według Rafała Trzaskowskiego, pierwsi uchodźcy mają trafić do Polski w przyszłym roku. W porozumieniu, według wiceministra, zostały zawarte polskie postulaty, między innymi uszczelnienie granic i brak automatyzmu w sprawie kwot uchodźców.
Komentarze(5)
Pokaż:
Przyjęcie uchodźców to brak zdrowego rozsądku. Do Polski nie chce przybyć nawet "pies z kulawa nogą", a i własny "naród" (nie chcący brać udziału w mafijnym rabowaniu POlskiego społeczeństwa) stąd spieprza jak tylko moze, - czyli tak jak każdy Syryjczyk omija Polskę jak zadżumiony kraj trzeciego świata, gdzie oprócz propagandy sukcesu i sztuczek socjotechnicznych wobec ogłupianych oludzi. Kraj gdzie nie znajdziesz dobrobytu, nie będąc w układach kolesiowskich - nawet syryjski uchodźca to już wie lub wyczuwa ii olewa taki system wartości obecnej władzy w Polsce.
Ściąganie na siłę tu tych ludzi, może co najwyżej wywołać nienawiść do Polaków i chęć jak najszybszej ucieczki na Zachód (Niemcy, Szwecja itp.) niezależnie od konsekwencji. Przywiezieni do kraju niechętnych Islamistów i trzymanie ich tu na siłę , ściąganie ich do kraju, który nawet własnym emerytom nie jest zapewnić godziwej starości to wpychanie tych muzułmanów w objęcia terrorystów z powodu ich niezadowolenie i niechęci do takich krajów (kiepski socjal i bieda mas) jak Polska.
Pieniążki z UE kiedyś się na nich skończą , a problemy z nimi niestety pozostaną.
Ale najpierw i raptem okaże się , iż syryjscy imigranci są lepiej traktowani niż ogromna rzesza schorowanych, starych i przeciętnie zarabiających Polaków. To będzie nowy rodzaj upodlenia polskiego narodu. Kto tego nie zauważa to albo z własnej głupoty, albo jest wrogiem własnego narodu, a więc i samego siebie.
I co najgorsze to " pseudo-polacy"ufundują ten los rdzennym od stuleci Polakom traktowanym we własnym kraju jak intruzi i gorszy gatunek ludzi. Skąd my to znamy ?
Serdecznie Pozdrawiam.