"Prokuratura rozstrzygnęła sprawę domniemanego wybuchu na pokładzie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem" - tak mówił Donald Tusk podczas spotkania z wojewodami w kancelarii premiera. Szef rządu odniósł się do oświadczenia prokuratury, która stwierdziła, że na pokładzie samolotu nie doszło do wybuchu.

Donald Tusk powiedział, że spekulacje dotyczące możliwej eksplozji - jak to określił - "dawały paliwo do bardzo ostrych wewnętrznych konfliktów". Ocenił też, że "te emocje mogły być rujnujące dla polskiego państwa".

Donald Tusk dodał, że "przyszedł właściwy moment", by ci, którzy - jak powiedział - "na tych spekulacjach, a czasami insynuacjach, budowali różne projekty polityczne, Polaków przeprosili". Premier argumentował, że "psychospołeczne szkody jakie z tego tytułu ponieśli (Polacy) będą bardzo trudne do odrobienia". Ocenił, że "przez lata pewnie będziemy leczyli te rany, które spowodowane były nie tylko katastrofą, ale także tymi ostrymi, bardzo zdecydowanymi i zupełnie niezgodnymi z prawdziwym biegiem zdarzeń opiniami".

Szef parlamentarnego zespołu do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz nie zgadza się z ustaleniami prokuratury. Podczas konferencji prasowej mówił, że argumenty prokuratorów są nie do przyjęcia.