Proces policjantów, którzy w 2007 roku użyli paralizatorów do obezwładnienia Roberta Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver, co zakończyło się jego śmiercią, zacznie się dopiero w przyszłym roku - podała w poniedziałek (czasu lokalnego) agencja Canadian Press.

Proces, w którym czterej funkcjonariusze policji federalnej (RCMP) mieli usłyszeć zarzuty składania fałszywych zeznań miał się rozpocząć w maju br. Na wniosek obrony przesunięto go na koniec sierpnia br., po czym w dniu planowanego rozpoczęcia procesu prawnicy znów poprosili o jego odłożenie. Nie doszło też do skutku rozpoczęcie procesu w kolejnym wyznaczonym terminie, czyli pod koniec września br.

Przyczyn obecnego opóźnienia procesu Canadian Press nie podała. Agencja poinformowała natomiast, że każdy z policjantów będzie miał odrębny proces. Najwcześniejszy rozpocznie się w kwietniu 2012 roku, dwa wyznaczono na październik przyszłego roku, daty czwartego jeszcze nie podano.

Zarzuty składania fałszywych zeznań podczas dochodzenia w sprawie śmierci Polaka zostały sformułowane przez prokuratora Richarda Pecka. Został on specjalnie oddelegowany do zajęcia się sprawą czterech policjantów. Peck uznał, iż małe jest prawdopodobieństwo ich skazania w związku z innymi potencjalnymi zarzutami.

14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver funkcjonariusze RCMP użyli paralizatora (tasera), żeby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zarejestrował na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.

W czerwcu ub.r. specjalny prokurator Richard Peck, wyznaczony przez rząd Kolumbii Brytyjskiej, zarekomendował rządowi prowincji ponowne przeanalizowanie decyzji o umorzeniu śledztwa wobec policjantów. Peck został oddelegowany do pracy nad sprawą śmierci Dziekańskiego po tym, gdy raport komisji sędziego Thomasa Braidwooda, która pracowała na zlecenie rządu Kolumbii Brytyjskiej, określił użycie tasera wobec Dziekańskiego jako nieuzasadnione.

Był to raport podsumowujący drugą część dochodzenia, dotyczącą okoliczności śmierci polskiego emigranta i zasadność postępowania czterech policjantów z RCMP. Braidwood podkreślił, że gdyby policjanci nie mieli paralizatorów, zastosowaliby inne środki znane im ze szkoleń. Braidwood nie stwierdził w swoim raporcie, co dokładnie spowodowało śmierć Polaka. Jednak w jego opinii użycie tasera spowodowało wzrost ciśnienia krwi i przyspieszenie pracy serca, a pięciokrotne użycie broni odegrało olbrzymią rolę w śmierci zmęczonego i zdenerwowanego Polaka.

Wcześniej, w grudniu 2009 r., komisja zajmująca się dochodzeniami w sprawie skarg na policję, wówczas pracująca pod kierownictwem Paula Kennedy'ego, przedstawiła raport w sprawie działania czterech oficerów policji, w którym stwierdzono, że użycie tasera wobec Dziekańskiego było "przedwczesne i nieadekwatne".

W kwietniu ub.r. RCMP przeprosiła publicznie matkę Roberta Dziekańskiego za jego śmierć. Policja zdecydowała się też na wypłatę odszkodowania.