Sąd Najwyższy prowincji Kolumbia Brytyjska podtrzymał ustalenia komisji sędziego Thomasa Braidwooda w sprawie śmierci Roberta Dziekańskiego, że paralizatory mogą zabijać.

Sprawę przeciwko ustaleniom komisji Braidwooda wniósł do sądu Taser International, producent paralizatorów - przypomniała telewizja CBC. Taser uznał, że wnioski z prac komisji są krzywdzące dla firmy i szkodzą jej reputacji. Jednak we wtorek Sąd Najwyższy Kolumbii Brytyjskiej (zachód Kanady) przyznał rację komisji Braidwooda.

Sprawa była rozpatrywana przez Sąd Najwyższy Kolumbii Brytyjskiej, bo do śmierci Dziekańskiego doszło na lotnisku w Vancouver w październiku 2007 roku, a komisja sędziego Braidwooda pracowała na zlecenie rządu prowincji.

W czerwcu tego roku raport komisji Braidwooda uznał użycie tasera wobec Dziekańskiego za nieuzasadnione. Był to raport podsumowujący drugą część dochodzenia, dotyczącą okoliczności śmierci polskiego emigranta i postępowania czterech policjantów z Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej - Royal Canadian Mounted Police (RCMP).

Braidwood podkreślił, że gdyby policjanci nie mieli tasera, zastosowaliby inne środki znane im ze szkoleń. Określił wydarzenia z Vancouver jako "haniebne zachowanie kilku oficerów". Według sędziego, nie wiadomo dokładnie, co spowodowało śmierć Polaka, jednak w jego opinii użycie tasera spowodowało wzrost ciśnienia krwi i przyspieszenie pracy serca, a pięciokrotne użycie tej broni odegrało olbrzymią rolę w śmierci zmęczonego i zdenerwowanego Polaka.

W ubiegłym roku komisja Braidwooda, w pierwszej części dochodzenia, odniosła się do stosowania paralizatorów i stwierdziła, że ich użycie niesie ze sobą duże ryzyko śmierci osoby, wobec której używa się tej broni. Wśród rekomendacji dotyczących stosowania paralizatorów znalazło się ostrzeżenie, by nie stosować tej broni kilkakrotnie.

Właśnie takiej treści ustaleń sprzeciwiał się Taser International, twierdząc, że nie uwzględniają one danych naukowych i medycznych dostarczonych przez firmę - przypomniała CBC.



W kwietniu tego roku RCMP przeprosiła publicznie matkę Roberta Dziekańskiego za jego śmierć. Policja zdecydowała się też na wypłatę odszkodowania.

W grudniu ubiegłego roku niezależna komisja Paula Kennedy'ego przedstawiła raport w sprawie działania czterech oficerów policji, w którym stwierdzono, że użycie tasera wobec Dziekańskiego było "przedwczesne i nieadekwatne".

W czerwcu tego roku specjalny prokurator Richard Peck wyznaczony przez rząd Kolumbii Brytyjskiej uznał, że należy ponownie przeanalizować decyzję o umorzeniu śledztwa wobec policjantów, którzy przyczynili się do śmierci Roberta Dziekańskiego. Takiej treści rekomendację przekazał rządowi.

14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver funkcjonariusze RCMP użyli tasera, żeby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zarejestrował na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.