Co najmniej jedna osoba zginęła, a 40 zostało rannych w Sanie, kiedy jemeńskie siły bezpieczeństwa i snajperzy otworzyli w środę ogień do kilku tysięcy demonstrantów maszerujących pod siedzibę rządu - podały źródła medyczne i świadkowie.

Według nich do szpitala nadal przywożeni są ranni. Dwóch z nich, postrzelonych w głowy, jest w stanie krytycznym.

Ogień do maszerujących otworzyli snajperzy z dachów, siły bezpieczeństwa i wojsko z działek przeciwlotniczych na ciężarówkach.

Jemeńskie siły bezpieczeństwa zastrzeliły w środę trzech uczestników protestów antyrządowych w miastach Taizz i Zamar.

Demonstracje w Jemenie nie ustają od trzech miesięcy

Dwie osoby zginęły, a cztery zostały ranne w Taizzie w południowo-zachodnim Jemenie, gdzie tysiące manifestantów maszerowały w kierunku budynków instytucji państwowych, by zaprotestować przeciwko represjom. Od niedzieli w Taizzie, leżącym ok. 250 km od Sany, poniosło śmierć siedem osób. Jedna osoba zginęła w środę w Zamarze, na zachodzie Jemenu.

Demonstracje w Jemenie nie ustają od trzech miesięcy. W tym czasie zginęło co najmniej 160 ludzi, setki zostały ranne. Każdego dnia na ulice większych miast Jemenu wychodzą dziesiątki tysięcy manifestantów, którzy domagają się odejścia rządzącego krajem od ponad 30 lat prezydenta Alego Abd Allaha Salaha.

We wtorek wieczorem rozpoczął się szczyt państw tworzących Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC). Ta regionalna organizacja pod koniec kwietnia przedstawiła plan zakończenia trwających od miesięcy niepokojów w Jemenie. Jednak Salah dotąd się na ten plan nie zgodził.