W poniedziałek, w ostatnim dniu manewrów, gazeta relacjonuje przebieg tych ćwiczeń, opisywanych jako największe od 1981 roku i przeprowadzonych z udziałem niemal 300 tys. żołnierzy.
Znany komentator wojskowy Paweł Felgengauer ocenia, że skala manewrów była wyjątkowa, a ich głównym celem było sprawdzenie możliwości przerzucania wojsk na wielkie odległości i formowania różnorodnych zgrupowań. Felgengauer przypomina w tym kontekście, że obecny szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji generał Walerij Gierasimow oceniał w 2013 roku, iż rosyjska armia jest niedostatecznie mobilna i ma niskie zdolności bojowe. W tym samym roku sztab generalny Rosji prognozował, że do 2030 roku rosnąć będzie ryzyko wojny na dużą skalę, a jej celem będzie kontrola nad zasobami energetycznymi.
To założenie Felgengauer krytykuje. "Trzeba myśleć niestandardowo, by wydawać biliony na konfrontację z prawdopodobnym przeciwnikiem - USA i ich sojusznikami - który nagle postanowi wylądować gdzieś w tundrze na Jamale czy Czukotce, aby zagarnąć tamtejsze zasoby" - ocenia komentator. Jego zdaniem "militaryzację współczesnej Rosji trudno jest wyjaśnić jakimikolwiek rozsądnymi względami obronnymi". Jednocześnie - jak zauważa - teraz Chiny są największym partnerem handlowym Rosji, a w 1981 roku, kiedy miały miejsce manewry na podobną skalę, były prawdopodobnym przeciwnikiem.
W odrębnym komentarzu "Nowaja Gazieta" przypomina, że jeszcze cztery lata temu na manewrach z serii Wostok armia rosyjska ćwiczyła - według ocen Japonii - odparcie agresji Chin. W tegorocznych manewrach zaś żołnierze chińscy brali udział wspólnie z Rosjanami. "Chiny, na prośbę władz rosyjskich, skierowały na nie ponad 3 tysiące żołnierzy, kilkaset jednostek sprzętu wojskowego, 30 samolotów i śmigłowców. Pekin - jak podkreśla się w Tokio - nigdy jeszcze nie wysłał za granicę tak dużej grupy. Wzięła ona maksymalnie aktywny udział w wielkim starciu ćwiczebnym rozegranym na poligonie Cugoł w Kraju Zabajkalskim" - podkreśla "Nowaja Gazieta".
"Jak ocenia Tokio, manewry Wostok-2018 w pierwszym rzędzie stały się wspólnym sygnałem dla Waszyngtonu, który teraz aktywnie wywiera presję i na Moskwę, i na Pekin" - zauważa komentator. Jego zdaniem ze strony Rosji ćwiczenia miały być demonstracją, że wojskowy sojusz z Chinami - który dotąd był tylko "koszmarem sennym" - "tworzy się na naszych oczach jako odpowiedź na sankcje amerykańskie wobec obu krajów".