Wrocławska prokuratura złożyła wniosek o areszt dla Michała S. podejrzanego o wyłudzenie 500 tys. zł podczas internetowej zbiórki pieniędzy na leczenie dziecka. Według prokuratury, rzekomo chory na nowotwór chłopiec w rzeczywistości jest zdrowy, a jego rodzice nie zabiegali o pomoc.

O złożeniu wniosku o tymczasowe aresztowanie dla S. poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.

Wcześniej prokuratura postawiła S. zarzut wyłudzenia ponad 500 tys. zł podczas internetowej zbiórki pieniędzy na leczenie rzekomo chorego dziecka. Klaus podała, że w tej sprawie jest poszkodowanych ponad 6,5 tys. osób.

Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. "Powiedział, że zorganizował internetową akcję zbiórki pieniędzy na leczenie chorego na nowotwór oka dziecka po to, by zdobyć pieniądze na swoje potrzeby. Chodziło o spłatę zadłużenia i zakup różnego rodzaju sprzętów" - powiedziała prok. Klaus.

S. został zatrzymany w środę w Warszawie. Rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski poinformował PAP, że w wynajmowanym przez niego mieszkaniu zabezpieczono część środków pochodzących z internetowej zbiórki oraz sprzęt elektroniczny i sportowy zakupiony za wyłudzone pieniądze.

Mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia.

Śledczy zajęli się sprawą oszustwa wz. z internetową zbiórką pieniędzy na leczenie dziecka pod doniesieniach medialnych. W sobotę o wykryciu oszustwa poinformowała fundacja "Siepomaga". Na swoim profilu facebookowym poinformowała, że zbiórka na leczenie Antosia chorego na nowotwór oczu, prowadzona za pośrednictwem serwisów zrzutka.pl oraz pomagam.pl, jest wyłudzeniem.

Prokuratura ustaliła, że dziecko, którego dane podano w zbiórce internetowej, w rzeczywistości jest zdrowe. "Jego rodzice nigdy nie prosili i nie uczestniczyli w takiej akcji" - podała Klaus.

Michał S. w sobotę opublikował na swoim profilu na Facebooku oświadczenie, w którym przeprasza osoby zaangażowane w akcję pomocy na rzecz Antosia Rudzkiego. "W szczególności przeprosiny należą się licznie występującym osobom publicznym, które swoim wizerunkiem niewątpliwie przyczyniły się do zebrania równowartości przekraczającej kwotę 500 000 złotych. Oświadczam, iż wszystkie otrzymane pieniądze osobom poszkodowanym zostaną zwrócone. Informuję, że sprawa jest aktualnie na etapie wyjaśniania" - napisał S.

Media podały, że pieniądze na leczenie chłopca wpłaciło wiele znanych osób, w tym Anna i Robert Lewandowscy.