O 50 proc. obniżono wynagrodzenie sędziemu Robertowi W. z Wrocławia, któremu Prokuratura Krajowa chce stawiać zarzuty dwu kradzieży sprzętu elektronicznego. O takiej decyzji Sądu Apelacyjnego w Warszawie poinformował w poniedziałek PAP jego rzecznik sędzia Jerzy Leder.

Leder dodał, że w minionym tygodniu SA - jako sąd dyscyplinarny wyznaczony do sprawy W. - o kolejne trzy miesiące przedłużył też okres zawieszenia sędziego w obowiązkach służbowych. SA zawiesił go pod koniec lutego do 31 maja, co uzasadniano wtedy "dobrem wymiaru sprawiedliwości".

22 maja wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej skierował wniosek o zezwolenie na pociągnięcie W. (sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu) do odpowiedzialności karnej. Wniosek ma badać SA; sędzia Leder powiedział, że na razie taki wniosek nie wpłynął. Sędziemu nie można ogłosić zarzutu przed prawomocnym uchyleniem mu immunitetu sędziowskiego przez sąd dyscyplinarny.

Niezależnie od działań prokuratury, w kwietniu br. sędziowski rzecznik dyscyplinarny Marek Hibner postawił sędziemu W. zarzuty dyscyplinarne ws. dwóch kradzieży. Postępowanie dyscyplinarne może się zakończyć wnioskiem rzecznika do sądu dyscyplinarnego o ukaranie sędziego. Najostrzejszą karą dyscyplinarną jest wydalenie z zawodu, najłagodniejszą - upomnienie. Procesy dyscyplinarne sędziów są jawne.

Jak podawała prokuratura, materiał dowodowy wskazuje, że 4 lutego br. w markecie w Wałbrzychu sędzia W., wspólnie z żoną Ewą, dokonali kradzieży dwóch głośników, dwóch pendrivów oraz kabla. Łączna wartość skradzionego mienia wynosi 2,1 tys. zł. Zarzuty kradzieży ogłoszono już żonie sędziego, która nie przyznała się do zarzucanego jej czynu

Według komunikatu prokuratury, 6 lutego br. w markecie tej samej sieci we Wrocławiu sędzia W. dokonał kradzieży dwóch głośników, 13 pendrivów, dwóch kart Micro SD i słuchawek. Łączna wartość skradzionego mienia wynosi 2,4 tys. zł. W. twierdził wtedy, że przedmioty te kupił wcześniej - ale nie okazał dowodu zapłaty. Tłumaczył, że te rzeczy wniósł, bo "nie było nikogo przy wejściu, by to zgłosić" – czemu zaprzeczyli świadkowie z marketu.

Dowodami w sprawie są min. zeznania pracowników wrocławskiego marketu i pracowników ochrony oraz zapisy monitoringu ze sklepu. Dzięki niemu pracownicy obserwowali, jak sędzia wkłada do koszyka różnego rodzaju akcesoria i przy pomocy cążek i nożyka przełamuje ich zabezpieczenia przed kradzieżą. Puste opakowania sędzia odkładał na półki, a znajdujący się w nich wcześniej sprzęt wkładał do kieszeni płaszcza. W. zatrzymano za linią kas. Skradzione akcesoria, cążki i nożyk miał w kieszeni płaszcza - podała prokuratura.

"W naszym interesie jest, by trzecią władzę reprezentowali ludzie uczciwi i krystaliczni" - mówił w lutym minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro, odnosząc się do sprawy sędziego W. "To jest bardzo przykra sytuacja, kolejna niestety w polskim sądownictwie, kiedy bardzo prominentny przedstawiciel sędziów w Polsce jest zatrzymywany w okolicznościach, które nasuwają bardzo poważne podejrzenia, że mogą być związane z popełnieniem typowego kryminalnego przestępstwa" - dodał.

Kodeks karny przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności dla tego, "kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą".