Premier Beata Szydło nie widzi powodu, aby minister Mariusz Błaszczak musiał być zdymisjonowany - powiedział we wtorek rzecznik rządu Rafał Bochenek. Domaganie się odwołania szefa MSWiA przez opozycje ocenił, jako przerzucanie winy za zaniedbania poprzedniej ekipy.

Bochenek pytany w internetowej telewizji RP.tv, czy premier oczekuje dymisji szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, odpowiedział: "Ale nie rozumiem dlaczego?".

"Pani premier nie widzi powodu, aby minister Mariusz Błaszczak musiał być zdymisjonowany, ponieważ reformuje tę służbę (BOR), wdraża plan modernizacji służb mundurowych, jest przygotowana ustawa, która ma usprawnić funkcjonowanie Biura Ochrony Rządu i przede wszystkim uzupełnia wakaty" - wskazał rzecznik rządu.

Na uwagę, że skoro BOR podczas piątkowego wypadku premier Szydło zadziałało w porządku, to dlaczego ma być reformowany, Bochenek stwierdził: "Pan próbuje obarczać ministra Mariusza Błaszczaka za zaniedbania poprzedniej ekipy". Według niego domaganie się opozycji odwołania szefa MSWiA "to jest takie przerzucanie winy za zaniedbania poprzedniej ekipy".

Rzecznik rządu zaznaczył, że "za poprzedniej ekipy mnóstwo osób odchodziło z tej służby, były niedobory kadrowe". "W tym momencie nowe osoby są przyjmowane do pracy, tak aby ten skład BOR był pełen" - dodał.

Na pytanie, czy premier Szydło oczekuje dymisji pełniącego obowiązki szefa BOR płk. Tomasza Kędzierskiego, odpowiedział: "Jest osobą, która pełni obowiązki, być może wkrótce zostanie powołany nowy szef - tego nie wiem".

Rzecznik rządu pytany, dlaczego Kędzierski nie udziela żadnych wypowiedzi i dlaczego nie można się z nim od piątku skontaktować, odpowiedział: "Uważam że to bardzo dobrze, że szef BOR skupia się na pracy, żeby wyjaśnić dogłębnie wszelkie okoliczności tej sprawy, a nie chodzi po mediach i nie wypowiada się". Według Bochenka jeśli Kędzierski "będzie miał pewne, zbadane wszelkie okoliczności tej sprawy, wyjaśnioną sekwencję zdarzeń, wtedy na pewno pojawi się jakiś komunikat".

"Ja się cieszę, że tak pracuje właśnie Biuro Ochrony Rządu i zależy funkcjonariuszom tego Biura na wyjaśnieniu tej sprawy" - podkreślił Bochenek.

Bochenek był także pytany, o to jak się czuje premier. "Dobrze, właściwie od samego wypadku z każdą godziną jest tylko lepiej. Na szczęście nic poważnego szefowej polskiego rządu się nie stało" - powiedział. Podkreślił, że jest ona pod profesjonalną opieką lekarzy.

Odnosząc się do stwierdzenia, że skoro premier czuje się dobrze, to dlaczego od piątku przebywa w szpitalu, rzecznik rządu zaznaczył, że to jest decyzja lekarzy. "Jeśli ktoś się zna na tym, jak należy leczyć - zwłaszcza najważniejsze osoby w państwie - jeżeli ktoś ma doświadczenie, a te osoby niewątpliwie takie mają, to musimy się im podporządkować" - podkreślił.

Zdaniem Bochenka to jest "pewna przezorność lekarzy", którzy "nie chcą doprowadzić do takiej sytuacji, że pozwolą pani premier wyjść, a po dwóch dniach na przykład okaże się, że jednak coś tam jej dolega".

Zapytany, kiedy premier zostanie wypisana ze szpitala, powiedział, że "nie ma jeszcze decyzji ostatecznej". "Być może dzisiaj, jutro się pojawi, ale czekamy cały czas na decyzję lekarzy. Jak pojawi się kolejny komunikat, kolejna pewna informacja, data to natychmiast ją przekażemy" - zapewnił Bochenek.

Dopytywany, jakie obrażenia ma premier, odpowiedział: "Jestem trochę zdumiony tymi pytaniami, jakobyśmy nie mieli wiedzieć, co się dzieje ze zdrowiem pani premier, bo to jest nieprawda". "Od samego początku, od pierwszych godzin po wypadku informowałem o tym (...). Są to stłuczenia, otarcia, które przede wszystkim wynikają z faktu, że pani premier byłą zapięta w pasy" - tłumaczył Bochenek. Zaznaczył, że nie doszło do żadnych złamań ani zwichnięć.

Rzecznik rządu powiedział, że premier pełni swoje obowiązki, przyjmuje cały czas ministrów, spotkała się również ze swoimi współpracownikami z rządu. "Cały czas funkcjonuje, jest na bieżąco informowana o tym, co się dzieje, również i od strony takiej medialnej" - relacjonował Bochenek.