Na razie tego może jeszcze nie widać, ale za kilkanaście lat, gdy w dodatku w pełnej krasie objawią się skutki zapaści demograficznej, na rynkach miast najbardziej dotkniętych emigracją zobaczymy samych emerytów. Rodzina z dzieckiem w wózku będzie ewenementem. Dzisiaj Tarnów próbuje przyciągnąć inwestorów na wrześniowe forum ekonomiczne, a turystów przez cały rok hasłem „Polski biegun ciepła”.
Z odwiedzinami trzeba się jednak spieszyć. Przy tym tempie emigracji miasto wkrótce może zacząć przypominać bardziej cypryjską Famagustę albo azerbejdżański Agdam. Tyle że z wymienionych ośrodków ludzie uciekli przed obcymi wojskami albo zostali przymusowo wysiedleni. Z Tarnowa czy Zabrza uciekają przed brakiem pracy, perspektyw i innymi uciążliwościami życia, które w wielkim mieście mogą być stosunkowo łatwe do zneutralizowania. Recepty, by odwrócić ten fatalny trend, wciąż nie widać.