Małe i średnie firmy z nadzieją oczekiwały realizacji obietnic premiera Morawieckiego. Najmniejsi przedsiębiorcy mieli zyskać możliwość opłacania niewielkich składek na ubezpieczenie społeczne. I to bezterminowo.

Specjalne ulgi miały być dla osób rozpoczynających swoją karierę wbiznesie. Kiedy jednak przyszło do realizacji obietnic, coś poszło nie tak. Przykra niespodzianka spotkała osoby pragnące skorzystać zulgi na start. Okazało się, że zwolnienie dotyczy wyłącznie składek na ubezpieczenie społeczne. Natomiast początkujący przedsiębiorca musi zapłacić pełną składkę zdrowotną (ok. 320 zł).
Ale to nie koniec. Jak czytaliśmy w „Rzeczpospolitej”, urzędnik z gdańskiego oddziału ZUS, czytając literalnie przepisy, uznał, że przedsiębiorca korzystający zulgi na start musi być traktowany jak zleceniobiorca. Co zaś oznacza, że podejmując współpracę ztaką osobą, powinno się odprowadzić składki na ubezpieczenia społeczne od wypłaconego jej wynagrodzenia. Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, ZUS – pod wpływem zdecydowanej reakcji rządu – wycofał się ze swojej interpretacji. Ale problem pozostał, bo przepisy będące podstawą owej decyzji wciąż obowiązują. Co na to firmy? Obawiają się zmiennych stanowisk ZUS.
Co ztego, że teraz zakład twierdzi, że osoby korzystające zusług osób zulgą na start są zwolnione zobowiązku płacenia składek od takich umów, kiedy jednocześnie drugą ręką grozi, że ulga dotyczy wyłącznie usług zgodnych ze zgłoszonym zakresem działalności. Takie zmieniające się jak wkalejdoskopie interpretacje przepisów mogą wprzyszłości być przyczyną poważnych problemów. ZUS bowiem ma pięć lat na ściganie osób niepłacących składek w prawidłowej wysokości. Co więcej, wprzeszłości przedsiębiorcy już nieraz płacili wysoką cenę za zmianę sposobu odczytania przepisów. ZUS przez wiele lat tolerował (przy zbiegu tytułów ubezpieczenia) opłacanie niskich składek od prac chałupniczych. Kiedy jednak zmienił zdanie, wówczas wszystkie osoby legalnie korzystające ztakiej możliwości zostały obciążone gigantycznymi składkami wraz odsetkami. Ponieważ wiele firm stanęło na granicy bankructwa, konieczna była ustawa abolicyjna. Czy teraz będzie podobnie?