Produkcja przemysłowa w grudniu wzrosła w ujęciu rocznym o 0,2 proc., choć konsensus rynkowy przewidywał wynik znacznie wyższy – analitycy Santander Bank Polska oczekiwali wzrostu na poziomie 2,5 proc.
Najmocniejszy regres – o 14,8 proc. – dotknął sektor motoryzacyjny, co jest echem spowolnienia branży w Europie i spadku popytu na polskie części i podzespoły, głównie ze strony fabryk niemieckich. Wzrostem zeszły rok zakończyły natomiast produkcja, m.in.: komputerów i elektroniki, tytoniu, odzieży, a także sektor spożywczy.
Ekonomiści Crédit Agricole oceniają krótkookresowe perspektywy dla polskiego przemysłu jako niekorzystne właśnie ze względu na obniżoną aktywność w przetwórstwie w strefie euro, w tym w Niemczech. Analitycy Santander Bank Polska przewidują, że ze względu na słabą koniunkturę w Europie w 2025 r. produkcję przemysłową w Polsce czeka jedynie „rachityczny wzrost”.
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, zauważa, że w 2025 r. przemysł „będzie pracował na jednym silniku, a nie dwóch jak przez ostatnie 20 lat w UE”. – Dotychczas polski model wzrostu gospodarczego opierał się na mocnym eksporcie i szerokim rynku wewnętrznym. Przedłużająca się stagnacja całej niemieckiej gospodarki, a szczególnie przemysłu, oznacza, że w 2025 r. polska gospodarka będzie polegała głównie na popycie wewnętrznym – przewiduje Benecki.
Więcej optymizmu płynie z ocen ekonomistów PKO BP, którzy oczekują wzrostu w nadchodzących miesiącach w sektorach produkujących dobra konsumpcyjne. – Źródeł średnioterminowej poprawy przemysłu dopatrujemy się w: normalizacji sytuacji na rynkach europejskich, napływie środków z UE, wspierających głównie odbudowę branż energochłonnych, oraz we wzroście krajowego popytu – twierdzą analitycy PKO BP. Ich zdaniem opublikowane wczoraj dane GUS świadczą o tym, że „poprawa, choć nieznaczna, była strukturalna”, a grudniowy wynik „wpisuje się w szerszy trend umiarkowanej poprawy kondycji przemysłu”. ©℗