Zdaniem szefa Klubu PiS Mariusza Błaszczaka premier Donald Tusk nie toleruje żadnej krytyki, stąd "projekt ustawy o cenzurze w internecie", który przygotował resort cyfryzacji. Ogłoszona przez Donalda Tuska demokracja walcząca jest niczym innym tylko formą rządów autorytarnych - ocenił Błaszczak.

Cenzura w internecie budzi kontrowersje

W poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna" poinformował, że Ministerstwo Cyfryzacji, które pracuje nad nowelizacją ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, wdrażającą unijne rozporządzenie - akt o usługach cyfrowych (DSA), chce wprowadzić do noweli dodatkowe przepisy. Jak napisał "DGP", do projektu dodano "kontrowersyjną procedurę blokowania treści w sieci", która ma umożliwić prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) rozstrzyganie, czy zablokować jakieś treści w internecie bez udziału sądu i wiedzy samych internautów. Dziennik zwraca uwagę, że resort "zrobił to już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych, w pierwotnej wersji projektu jej nie było". W ocenie cytowanych przez gazetę ekspertów, jest to zagrożenie dla wolności słowa.

Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski we wpisie na X zapewnił, że projektowane przepisy mają służyć zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, w tym nielegalnych towarów, usług i informacji, z pełnym poszanowaniem Karty praw podstawowych. Wskazał, że cały proces tworzenia rozwiązań prawnych jest od początku konsultowany. "Dwukrotnie w konsultacjach publicznych. Wszystkie prace są transparentne" - napisał.

Do doniesień "DGP" odniósł się szef klubu PiS podczas konferencji prasowej. "Ogłoszona przez Donalda Tuska demokracja walcząca jest niczym innym, tylko formą rządów autorytarnych; jest autorytaryzmem w czystym wydaniu" - ocenił Błaszczak.

Błaszczak poruszył też kwestię pojawiających się w internecie głosów, by w czasie kampanii wyborczej zawiesić platformę X na terenie naszego kraju. Jego zdaniem, to sondowanie opinii publicznej. "Platforma X jest platformą ogólnie dostępną, niecenzurowaną" - mówił. Jak dodał, gdyby nie ta platforma nie można byłoby porównać archiwalnych i obecnych wypowiedzi prezydenta stolicy i kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, np. w sprawie paktu migracyjnego czy CPK. "Tych wszystkich spraw, które dziś przedstawiane są w innym świetle przez Rafała Trzaskowskiego, niż mówił o nich kilka miesięcy czy kilka lat temu" - powiedział Błaszczak.

Donald Tusk nie toleruje żadnej krytyki

Odpowiadając na pytania dziennikarzy Błaszczak ocenił, że premier Donald Tusk "nie toleruje żadnej krytyki, stąd też - jak ocenił - "projekt ustawy o cenzurze w internecie", który przygotowało Ministerstwo Cyfryzacji". "Stąd też próba, przynajmniej tak mówią, że będą zamykać telewizję Republika" - powiedział szef klubu PiS.

Błaszczak stwierdził też, że "każdy reżim prędzej, czy później padnie", rownież "reżim Tuska". "Tym bardziej, że w Stanach Zjednoczonych wybory wygrał Donald Trump, który na to wszystko, co związane jest z cenzurą jest niezwykle czuły; alergicznie wręcz reaguje. Sam fakt że Elon Musk będzie w administracji Donalda Trumpa jest tego najlepszym świadectwem" - powiedział Błaszczak.

Do informacji "DGP" odniósł się w komunikacie resort cyfryzacji. Ministerstwo podkreśliło, że to właśnie w wyniku uwag zgłoszonych przez stronę społeczną i przeprowadzeniu szczegółowych analiz oraz konsultacji stwierdzono, że w polskim prawie brakuje podstawy prawnej, która umożliwiałaby składanie wniosków o wydanie nakazu blokowania nielegalnej treści. "W związku z tym uznano, że konieczne jest uregulowanie procedur wydawania nakazów w projekcie ustawy" - wskazało MC.

"Obecnie nielegalne treści zamieszczane na platformach internetowych oceniane są wyłącznie przez te platformy i to one decydują o ich usunięciu bądź nie" - podało MC. "Zmiany w prawie mają spowodować, że można będzie wnioskować o usunięcie nielegalnych treści w procedurze administracyjnej. Państwo ma chronić obywatela" - wskazało MC.

W artykule "DGP" podano, że "zgodnie z proponowanymi przepisami prezes UKE może nakazać natychmiastowe zablokowanie treści w internecie, jeśli uzna, że naruszają one czyjeś dobra osobiste, prawa własności intelektualnej lub też wyczerpują znamiona czynu zabronionego, pochwalają go lub nawołują do jego popełnienia. Oceni to w postępowaniu trwającym od 2 do 21 dni – bez sądu i bez udziału osoby, która zamieściła w sieci blokowany wpis" - donosi dziennik.

Minister Gawkowski we wpisie w internecie zwrócił uwagę, że projektowana procedura skupia się wyłącznie na ocenie legalności danej treści, a nie na ustaleniu odpowiedzialności użytkownika, który ją opublikował. "Jej celem jest ustalenie, czy treść jest niezgodna z prawem, a nie karanie autora" - dodał.

Szef MC podkreślił, że projekt przewiduje ochronę wolności słowa. Jak wskazał, w sytuacjach, gdy platforma internetowa błędnie usunie treści uznane za nielegalne, polski koordynator ds. usług cyfrowych będzie mógł wydać nakaz przywrócenia tych treści. "Dzięki temu mechanizmowi wolność słowa zostanie odpowiednio zabezpieczona" - stwierdził. Dodał, że cały proces tworzenia rozwiązań prawnych jest od początku konsultowany w konsultacjach publicznych, "a wszystkie prace są transparentne".

"To prawo jest w Polsce potrzebne, żeby lepiej chronić obywateli przed hejtem, nienawiścią, przed niszczeniem ich zdrowia psychicznego. Nigdy nie będzie to się odbywać kosztem wolności słowa" - podsumował szef resortu cyfryzacji. "Priorytetem jest zapobieganie czynom zabronionym i ochrona dóbr osobistych, niezależnie od tego, czy do naruszeń dochodzi w internecie, czy w świecie rzeczywistym" - dodał. (PAP)

rbk/ itm/