Noty do rządu niemieckiego ws. reparacji wojennych dla Polski należy spodziewać się do końca roku; tematu nie da się przemilczeć, a raport ws. strat wojennych bardzo dobrze udowadnia, że odpowiedzialność odszkodowawcza Niemiec nie wygasła - powiedział wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk.

Wiceszef MSZ był pytany w środę w rozmowie z Programem Trzecim Polskiego Radia, kiedy można spodziewać się wystosowania noty dyplomatycznej do rządu Niemiec ws. reparacji wojennych dla Polski. Jak powiedział, nota jest w tej chwili w trakcie przygotowania.

"Mamy tutaj zaplanowane pewne etapy. Pierwszym etapem było tutaj przygotowanie - to był proces długotrwały - raportu na temat strat wojennych. Trwało to ok. 5 lat, ponieważ rzeczywiście ta bardzo rzetelna praca pozwoliła stworzyć trzytomowy dokument (...), który jest bardzo mocnym narzędziem do tego, żeby wykonać następny krok - to znaczy krok formalnego złożenia noty domagającej się reparacji od Niemiec. W tej chwili tę notę przygotowujemy i na pewno na ten krok nie będziemy musieli tak długo czekać" - powiedział wiceminister.

Dopytywany podkreślił, że jest przekonany, że należy spodziewać się noty do końca tego roku.

Wiceszef MSZ odniósł się również do wypowiedzi kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który stwierdził, że sprawa reparacji została już ostatecznie rozstrzygnięta w prawie międzynarodowym. W wywiadzie dla środowego "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Scholz powiedział: "Mogę zaznaczyć, podobnie jak wszystkie poprzednie rządy federalne, że kwestia ta została ostatecznie rozstrzygnięta w prawie międzynarodowym". Odrzucając polskie roszczenia zapłaty, rząd federalny powołuje się na porozumienie dwa plus cztery z 1990 r., dotyczące niemieckiej jedności w polityce zagranicznej.

"Dobrze, że strona niemiecka zrezygnowała, jak się wydaje, z podnoszenia dość kompromitującego argumentu powołującego się na rzekome zrzeczenie się roszczeń przez prezydium Rady Ministrów Bolesława Bieruta z 1953 roku. Ten dokument jest pod co najmniej czterema względami wadliwy prawnie, wiele wskazuje, że został sfabrykowany" - stwierdził Szynkowski vel Sęk.

"Kanclerz Scholz twierdzi już co innego, odwołuje się do argumentu traktatu 2+4, przy czym ten argument też jest nietrafiony. Nie jest trafiony, ponieważ ten traktat nie zajmował się w ogóle kwestiami reparacyjnymi; wysuwanie wniosku takiego, że jeżeli dokument nie zajmował się jakimiś sprawami, to w związku z tym te sprawy zamknął, jest bardzo wątpliwe" - zauważył wiceszef MSZ.

Jak podkreślił, Polska nie była też stroną tego traktatu, więc "trudno, żeby państwo, które nie podpisuje się pod umową jednocześnie było obciążone skutkami tej umowy". Polityk ocenił, że opublikowany 1 września raport bardzo dobrze udowadnia tezę, że odpowiedzialność odszkodowawcza Niemiec "w żaden sposób nie wygasła".

"W związku z tym tematu nie da się przemilczeć, nie da się odsunąć, tylko trzeba go podjąć" - stwierdził. "Kolejnymi krokami będą nasze rozmowy z Niemcami, wprowadzenie tego wysoko na agendę i podejmowanie kwestii przy każdej możliwej okazji" - dodał.

Szynkowski vel Sęk pytany był również o kwestię powołania ambasadorów w Niemczech i Czechach. Jak podkreślił, jest to "dość długotrwała, wieloetapowa" procedura. "Myślę, że jeszcze we wrześniu, w obydwu tych wypadkach" - wskazał, pytany, kiedy opinia publiczna pozna nazwiska przyszłych ambasadorów.

"Jesteśmy na finiszu procedury, jak sądzę, w tym miesiącu ambasadorowie będą opiniowani przez sejmową komisję spraw zagranicznych" - doprecyzował.(PAP)

autor: Mikołaj Małecki

mml/ par/