Na początku lutego deputowani PE pod przewodnictwem europosła Estebana Gonzaleza Ponsa (EPL) przyjeżdżają z misją obserwacyjną do Polski "w celu zbadania nielegalnej inwigilacji opozycji przy użyciu Pegasusa" - poinformował szef grupy PO-PSL w PE Andrzej Halicki. "To marnowane pieniędzy europejskich podatników" - uważa europoseł Ryszard Czarnecki (PiS).

"Kolejny krok: debata i rezolucja PE" - dodał na Twitterze Halicki. Z ustaleń PAP wynika, że misja ma być w Polsce w dniach 9-11 lutego, a jej agenda zostanie ustalona w najbliższych dniach.

Europoseł PiS Ryszard Czarnecki (PiS) powiedział, że decyzja o organizacji misji jest polityczna i nie ma żadnego merytorycznego związku z Polską. "Pan Pons powinien zająć się raczej zbadaniem zachowania hiszpańskiej policji w Katalonii. To klasyczna próba odwrócenia uwagi od problemów własnego kraju, w tym wypadku Hiszpanii. To wizyta niepotrzebna, to marnowane pieniędzy europejskich podatników" - powiedział.

Niedawno amerykańska agencja prasowa Associated Press poinformowała, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był senator Krzysztof Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. Jego żona Dorota Brejza jest adwokatem, prowadzącym m.in. sprawy polityczne. Ustalenia ekspertów z Kanady dotyczące telefonu Brejzy potwierdził później Donncha O'Cearbhaill, ekspert z Amnesty International Security Lab.

Według kanadyjskich ekspertów, za pomocą Pegasusa można m.in. nagrywać rozmowy, odczytywać wiadomości, śledzić lokalizację, a także podglądać i podsłuchiwać na bieżąco za pomocą kamery i mikrofonu w urządzeniu.

Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. "Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że program nie był używany wobec opozycji. "To całkowite bzdury" - oświadczył.

Łukasz Osiński (PAP)