Czy istnieje coś, za co pochwali pani autorów Paktu o migracji i azylu?
Alicja Kępka, ekspertka w departamencie spraw międzynarodowych i migracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji
ikona lupy />
Alicja Kępka, ekspertka w departamencie spraw międzynarodowych i migracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Należy przypomnieć, że obecny rząd głosował przeciwko paktowi, uznając, że nie uwzględnia on specyfiki Polski oraz innych państw graniczących z Rosją i Białorusią. W całej Europie dyskusja o migracji jest rozgrzana do czerwoności, przez co łatwo zapomnieć, że pakt to w rzeczywistości nie jeden akt prawny, tylko pakiet dziewięciu rozporządzeń i jednej dyrektywy. W jego obecnej wersji zapisano użyteczne propozycje, na których skorzysta cała Unia Europejska, w tym Polska, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa migracyjnego.

Harmonizacja polityk migracyjnych różnych krajów jest potrzebna?

Tak. Migracje są wyzwaniem europejskim i taka też musi być odpowiedź. Pierwotna odsłona paktu, choć była taką próbą, odpowiadała raczej na wyzwania kryzysu z lat 2015-2016, a nie obecne. Dlatego dokument musiał być zmieniany i uzupełniany, chociażby w sferze tzw. polityki powrotowej. Obecnie nierzadko mamy do czynienia z sytuacją, gdy jedna ze stolic nie uznaje decyzji powrotowej wydanej przez innego członka UE. Wartymi wdrożenia są też przepisy rozbudowujące system Eurodac służący do porównywania odcisków palców osób ubiegających się o ochronę międzynarodową. Jako Europa powinniśmy szukać bardziej skoordynowanego podejścia, również w kwestii niekiedy dziurawego systemu dublińskiego, tak aby zapobiegać tzw. wtórnym ruchom migracyjnym, które czasami skutkują przerzucaniem problemów jednego państwa na inne.

Dlaczego więc, zgodnie z deklaracjami Donalda Tuska, wypisujemy się z dobrodziejstw paktu?

To nie do końca tak. W wyniku dyskusji z Komisją Europejską i duńską prezydencją w Radzie UE ustaliliśmy, że Polska będzie stosować się tylko do tych rozporządzeń, które zapewnią nam bezpieczeństwo i pozwolą zachować standardy w krajowej polityce migracyjnej. Dotyczy to również kontrowersyjnego mechanizmu solidarnościowego niesłusznie uznawanego za główny, a nierzadko jedyny filar migracyjnej inicjatywy Brukseli. Tu nie ma znaku równości, choć trudno się dziwić temu dysonansowi w sposobie rozumienia paktu, biorąc pod uwagę, że to kilkaset stron wypełnionych skomplikowaną, administracyjno-prawniczą treścią.

Czyli wybiórczo rezygnujemy z niektórych zapisów paktu, a innych się trzymamy?

Na razie czekamy na ostateczne sprawozdanie i decyzję wykonawczą KE, która ustali, czy i pod jaką presją znajdują się w tym momencie poszczególne państwa. W przypadku Polski unijni urzędnicy wezmą pod uwagę liczbę uchodźców przybyłych z Ukrainy po wybuchu pełnoskalowej wojny w 2022 r., liczbę beneficjentów ochrony międzynarodowej i hybrydowe zagrożenia na granicy z Białorusią związane z instrumentalizacją i weaponizacją migracji przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Zabiegaliśmy o to od ponad półtora roku.

Negocjacje z KE i Duńczykami toczyły się przede wszystkim wokół tego, czy zostaniemy uznani za kraj pod presją migracyjną, narażony na ryzyko presji migracyjnej lub stojący w obliczu znaczącej sytuacji migracyjnej. Jeśli Polska trafi do grupy państw stojących w obliczu znaczącej sytuacji migracyjnej, rząd uzyska prawo do potwierdzenia częściowego lub całkowitego wyłączenia ze zobowiązań solidarnościowych w postaci relokacji oraz wkładów finansowych lub sprzętowo-personalnych. Z zapowiedzi wynika, że Polska, jak tylko pojawi się taka możliwość, notyfikuje zwolnienie z całości wkładów solidarnościowych. I podobnie będzie w kolejnych latach. Jednocześnie nie wykluczamy udzielenia wsparcia logistycznego czy osobowego krajom południa Europy, które posiadają granice morskie – często trudniejsze do ochrony niż te lądowe.

Premier kilka dni temu ogłosił, że z Brukselą udało się dogadać i żadnej relokacji migrantów do Polski nie będzie. Skąd ma tę informację? Z KE?

Stanowisko rządu pozostaje spójne od grudnia 2023 r. Pan premier jednoznacznie stwierdził, że obecnie i w przyszłości Polska nie przyjmie nikogo w ramach relokacji. W rozmowach z władzami UE od samego początku sprzeciwialiśmy się nie tylko partycypowaniu Polski w mechanizmie solidarności, ale także mechanizmowi jako takiemu. I widać, że mieliśmy rację.

Co ma pani na myśli?

O tym, że osiągnięcie kompromisu nie będzie łatwe, mogliśmy przekonać się w trakcie rozmów eksperckich na temat relokacji i – szerzej – mechanizmów solidarności. Ogłoszenie listy państw mierzących się z presją migracyjną pierwotnie miało nastąpić 15 października. Można domniemywać, że niewielkie opóźnienie to kwestia uzgodnień technicznych, ale na pewno ważnych w kontekście jednolitej odpowiedzi na wyzwania migracyjne. Dla nas kluczowe jest, że tocząca się dyskusja nie dotyczy już Warszawy.

Czym różni się wasze podejście do migracji od tego realizowanego przez rząd PiS?

Rok temu Rada Ministrów przyjęła pierwszą tak kompleksową strategię migracyjną z perspektywą do 2030 roku. Naszym celem było przejęcie kontroli nad migracją, co wiązało się z zaostrzeniem działań w tym obszarze. W tym roku liczba wydawanych zezwoleń na pracę – które nie równają się liczbie przyjmowanych imigrantów – będzie o kilkadziesiąt procent mniejsza niż w okresie rządów PiS. Statystyki kształtują się podobnie, gdy mowa o wizach pracowniczych. Uruchomiono nową politykę repatriacyjną, przygotowywane są ponadto ściślejsze regulacje w zakresie polskiego obywatelstwa.

Priorytetem rządu jest dbanie o bezpieczeństwo i spójność społeczną, nie zapominając przy tym o integracji przybyszów. Dotychczas jako kraj cierpieliśmy na deficyt spójnej polityki integracyjnej na poziomie centralnym, a programy włączające ograniczały się niemal wyłącznie do dużych miast. Dobrze, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej opracowuje rozwiązania mające zmienić ten stan rzeczy. W ostatnich dekadach na terytorium Polski osiedliła się już całkiem spora grupa cudzoziemców, głównie Ukraińców i Białorusinów. Jeśli zapewnimy im odpowiednie środki i usługi ułatwiające integrację, efekt okaże się korzystny dla obu stron.

Rozmawiał Michał Litorowicz