Artykuł o lekach szefa BBN wywołał polityczne reakcje

Według „GW” niewpisanie do ankiety bezpieczeństwa informacji o ich przyjmowaniu stało się przyczyną cofnięcia Cenckiewiczowi przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego poświadczenia bezpieczeństwa i dostępu do informacji niejawnych. Cenckiewicz zapowiedział podjęcie przewidzianych prawem działań w celu pociągnięcia do odpowiedzialności cywilnej i karnej autora artykułu.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w poniedziałek z urzędu czynności sprawdzające w sprawie ujawnienia danych o zdrowiu szefa BBN.

„Nowa rzeczywistość, a metody wciąż te same. Tym razem wymierzone nie we mnie, a w mojego ministra Sławomira Cenckiewicza” - napisał prezydent w poniedziałkowym wpisie na platformie X.

Cenckiewicz zapowiada kroki prawne po publikacji

Według Cenckiewicza - w opublikowanym w poniedziałek przez „GW” tekście Wojciecha Czuchnowskiego oprócz „wielu błędów, przeinaczeń i kłamstw” wykorzystano informacje wrażliwe pochodzące z niejawnych akt postępowania sprawdzającego i kontrolnego SKW na temat złożonej przez szefa BBN w 2021 r. ankiety bezpieczeństwa na temat m.in. jego zdrowia, leczenia i zażywanych leków.

Szef BBN zapowiedział, że podejmie przewidziane prawem działania w celu pociągnięcia do odpowiedzialności cywilnej i karnej autora tekstu zatytułowanego „Wiemy, co brał i zataił Cenckiewicz” za naruszenie jego dóbr osobistych. Przekazał, że podobne kroki prawne zamierza podjąć w stosunku do kierownictwa SKW, gdyż informacje wykorzystane w artykule pochodzą zarówno z ankiety bezpieczeństwa i wywiadów przeprowadzonych z nim przez oficerów SKW w związku z postępowaniem sprawdzającym z 2021 r., jak i z akt postępowania kontrolnego prowadzonego od kwietnia do lipca 2024 r. przez Zarząd V SKW.

Jeszcze przed publikacją wpisu Cenckiewicza, Czuchnowski odniósł się obszernie na X do podnoszonych przez Kancelarię Prezydenta i polityków PiS zarzutów dotyczących artykułu. Napisał m.in., że to nie „GW” wywołała publiczną dyskusję o leczeniu Cenckiewicza i o tym, jakie brał leki. „Zachęcał do tego sam Cenckiewicz” – podkreślił.

Zdaniem dziennikarza szef BBN nie miał pretensji do innej publikacji prasowej, w której podano m.in. informacje o: konsultacji psychiatrycznej z 2020 r.; 8-miesięcznym leczeniu farmakologicznym; 5 receptach na leki działające na ośrodkowy układ nerwowy oraz ocenie tych leków przez sąd jako nieistotnych z punktu widzenia ankiety bezpieczeństwa. Zapewnił, że jego artykuł nie miał też na celu napiętnowania Cenckiewicza za to, że miał problemy psychiczne.

Do sprawy szefa BBN odniósł się m.in. rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. „Teoretycznie i niepersonalnie – jeżeli ktoś coś zataił i nie podał tego w ankiecie bezpieczeństwa, a później publicznie oskarża służby o wyciek nazw czegoś, co przed służbami ukrył i w ogóle w ankiecie nie wpisał, to najwyraźniej jest perfidnym manipulantem nakręcającym kłamstwem swoich wyznawców” – napisał Dobrzyński na platformie X.

W październiku „Rzeczpospolita” napisała, że kwestie zdrowotne Cenckiewicza uruchomiły machinę sprawdzania go przez służby. Sąd jednak ocenił, że obecny szef BBN niczego nie zataił, bo żaden z przepisanych mu leków nie był „substancją psychotropową”.

31 lipca 2024 r. SKW odebrała Cenckiewiczowi poświadczenie bezpieczeństwa, które jest wymagane przy dostępie do dokumentów niejawnych. Po skardze Cenckiewicza sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który 17 czerwca br. tę decyzję uchylił. 5 sierpnia kancelaria premiera wniosła do Naczelnego Sądu Administracyjnego skargi kasacyjne od wyroku WSA. (PAP)