Brytyjski minister finansów George Osborne oświadczył w środę, że w razie Brexitu wprowadzi "awaryjny budżet" ze wzrostem podatków i cięciami wydatków, ale 57 deputowanych z rządzącej Partii Konserwatywnej zapowiedziało, że zablokują takie posunięcie.

O pozostaniu w Unii Europejskiej bądź wyjściu z UE Brytyjczycy zdecydują w referendum 23 czerwca. Konserwatyści są w kwestii Brexitu podzieleni; Osborne i premier David Cameron prowadzą kampanię na rzecz pozostania w UE, ale wielu innych torysów opowiada się za wyjściem.

Sondaże wskazują na przechylanie się szali na korzyść zwolenników Brexitu. W tej sytuacji Osborne zaostrzył ton swych ostrzeżeń przed konsekwencjami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, zapowiadając, że w razie Brexitu podniesie podatki i zredukuje wydatki budżetowe.

"Musielibyśmy albo ściągnąć więcej pieniędzy podnosząc podatki, takie jak podatek od dochodów, albo przeznaczać mniej na (...) służbę zdrowia, czy system edukacji albo budżet obronny" - powiedział Osborne w wywiadzie dla radia BBC.

"Kraj nie ma planu na wypadek wyjścia z UE. (W razie Brexitu) obudzilibyśmy się bez żadnego planu gospodarczego dla naszego kraju" - zaakcentował, ostrzegając, że Wielkiej Brytanii groziłaby niestabilność finansowa i lata niepewności. Jego zdaniem W. Brytanii nie byłoby stać na utrzymanie usług publicznych na obecnym poziomie.

Organizatorzy oficjalnej kampanii na rzecz Brexitu zareagowali na to oświadczeniem, podpisanym - jak podkreślają - przez 57 konserwatywnych deputowanych, w którym ostro zakwestionowano plany Osborne'a. "Absurdem jest mówić, że jeśli ludzie zagłosują za odebraniem Unii Europejskiej kontroli, on (Osborne) chciałby karać ich w taki sposób. Nie wierzymy, że zdołałby uzyskać w parlamencie poparcie dla tych propozycji" - głosi oświadczenie.

Osborne'a ostrzeżono, że gdyby miał przystąpić do realizacji tych propozycji, "jego pozycja stałaby się niemożliwa do utrzymania".

Reuters pisze, że ta "wojna słów" wskazuje na eskalację wewnętrznego konfliktu "rozdzierającego Partię Konserwatywną" i że pojawia się perspektywa niezdolności rządu do normalnego funkcjonowania w razie zwycięstwa zwolenników Brexitu.