Większość reprezentantów społecznych elit chce pozostania Zjednoczonego Królestwa w Unii. Jednak sondaże opinii publicznej wskazują na przeciwny trend.
Gdyby o pozostaniu lub wyjściu Wielkiej Brytanii decydowali jedynie politycy, przedsiębiorcy, naukowcy czy nawet celebryci, ryzyko Brexitu byłoby znikome. Ale dość wyraźna przewaga zwolenników dalszego członkostwa w UE wśród elit nie oznacza, że i wyjście z Unii nie ma tam swoich sympatyków.
Rząd Davida Camerona jako całość popiera pozostanie kraju w Unii, ale poszczególni jego członkowie dostali wolną rękę i mogą brać udział, w której kampanii zechcą. Za wystąpieniem z UE jest pięcioro ministrów – sprawiedliwości Michael Gove, kultury John Whittingdale, pracy Priti Patel, ds. Irlandii Północnej Theresa Villiers i przewodniczący Izby Gmin Chris Grayling. Pozostałych 25 członków gabinetu popiera pozostanie w Unii. Partia Konserwatywna, która ma w Izbie Gmin bezwzględną większość, oficjalnie jest neutralna i nie zachęca swoich członków ani wyborców do opowiedzenia się po jednej ze stron, ale parlamentarzyści mogą to zrobić na własną rękę.
Spośród 330 konserwatywnych posłów za pozostaniem w Unii jest ok. 190, a reszta – za wyjściem z niej, czyli różnica niewielka. Wśród znaczących zwolenników Brexitu w parlamencie są były burmistrz Londynu Boris Johnson, który jest jedną z głównych twarzy kampanii Vote Leave, niedawny kandydat na jego następcę Zac Goldsmith, dwaj poprzedni liderzy partii Iain Duncan Smith i Michael Howard czy Liam Fox, który do niedawna był ministrem obrony. Z kolei dwaj jeszcze wcześniejsi szefowie konserwatystów William Hague i ostatni przed Cameronem premier z ramienia tej partii John Major są za pozostaniem w Unii.
Konserwatyści są jedyną liczącą się brytyjską partią, która jest neutralna, pozostałe są – w zdecydowanej większości – za pozostaniem. Status quo popierają Partia Pracy, Liberalni Demokraci, rządząca w Edynburgu Szkocka Partia Narodowa, walijska Plaid Cymru, cztery z pięciu głównych partii północnoirlandzkich i Zieloni. Za wystąpieniem są tylko Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, która mimo prawie 13-proc. poparcia w ostatnich wyborach ma zaledwie jednego posła, oraz północnoirlandzka Demokratyczna Partia Unionistyczna. Ale niektórzy politycy prowadzą kampanię wbrew ofiarnemu stanowisku partii, np. współprzewodniczącą Vote Leave jest deputowana laburzystowska Gisela Stuart.
Podobne proporcje są w kręgach biznesowych – większość szefów wielkich firm i znanych przedsiębiorców popiera pozostanie w Unii, ale i ci, którzy uważają, że lepiej będzie poza nią, nie są rzadkością. W opublikowanym na łamach „The Times” liście otwartym za dalszym członkostwem w Unii opowiedziało się 250 brytyjskich liderów biznesu, wśród nich prezesi 36 spośród stu firm wchodzących w skład giełdowego indeksu FTSE100, m.in. BAE Systems, BP, Burberry, Diageo, easyJet, Marks & Spencer, Rolls-Royce, Royal Dutch Shell, Standard Chartered, Vodafone. A przy innych okazjach przeciwko wychodzeniu z Unii wypowiadały się dziesiątki innych przedsiębiorców, zarówno brytyjskich – jak np. Richard Branson czy były szef Tesco Terry Leahy – jak i zagranicznych – Warren Buffett, Bill Gates, Lakshmi Mittal czy Michael Bloomberg.
Reprezentacja zwolenników Brexitu jest skromniejsza, ale też można na niej znaleźć znane nazwiska, jak John Caldwell, ponoć największy brytyjski płatnik podatków, były prezes banku HSBC Michael Geoghegan, były szef British American Tobacco Patrick Sheehy, Anthony Bamford – właściciel i szef JCB, trzeciego co do wielkości na świecie producenta ciężkich maszyn budowlanych i rolniczych – czy australijsko-amerykański magnat medialny Rupert Murdoch. Wśród małych i średnich przedsiębiorstw, a takich jest najwięcej, liczba zwolenników i przeciwników Brexitu jest jednak zbliżona.
Zwolennicy pozostania w Unii zdecydowanie dominują w kręgach akademickich i naukowych. Ponad 150 naukowców podpisało się pod zainicjowanym przez prof. Stephena Hawkinga listem otwartym, w którym wyjaśniają, dlaczego Brexit zaszkodzi badaniom. Podobny list podpisało także ponad 100 rektorów brytyjskich wyższych uczelni. Swoje argumenty na rzecz pozostania w Unii przedstawili w ten sposób także prominentni brytyjscy lekarze i osoby związane z ochroną zdrowia oraz prawnicy.
W tych kręgach kampania na rzecz Brexitu ma niewiele do przeciwstawienia – co najwyżej pojedyncze osoby. Także w sferach artystyczno-rozrywkowo-celebryckich wyraźnie zwyciężają zwolennicy pozostania w Unii, choć po stronie przeciwnej też trochę sław się pojawia. Poparcie dla Brexitu wyrazili m.in. pisarze Frederick Forsyth i Irvine Welsh, aktorzy Joan Collins, John Cleese i Michael Caine, muzyk Roger Daltrey czy menedżer piłkarski Sam Allardyce. Ale i tak o wszystkim zdecydują zwykli wyborcy, a wśród tych sondaże pokazują coraz wyraźniejszy trend w kierunku opuszczenia Unii.