Adrian Gąbka, Superstacja: Dlaczego Lech i później Jarosław Kaczyński twierdzili, że wiedzieli o Radosławie Sikorskim coś tak kompromitującego, że nie powinien być powołany na ministra spraw zagranicznych? Do tej pory Jarosław Kaczyński to mówi, ale nie chce powiedzieć co ma na myśli.
Przemysław Wipler, KNP: Ja słyszałem różne historie. Od libacji alkoholowych z oficerami WSI, które miały być nagrane, w pełni rejestrowane. Po to, że Amerykanie, gdy latał F16, mieli mu robić badania krwi i się okazało, że ma THC, czyli w największym skrócie pali trawę. Ilość koncepcji i powodów, które miały być kompromitująca dla Sikorskiego była tak duża, tak szeroka, że nie wiem która finalnie była prawdziwa i decydowała o tym, że on przestał być ministrem w rządzie PiS.
Adrian Gąbka: Libacje alkoholowe z udziałem ministra Sikorskiego?
Przemysław Wipler: Słyszałem, że miały być libacje alkoholowe z udziałem oficerów byłych Wojskowych Służb Informacyjnych, które były jednocześnie rejestrowane i że to był jeden z powodów. Do tego właśnie to, że miał latać F16 i wtedy w badaniach krwi wyszło, że miał THC, czyli składnik, który wiadomo, że pojawia się w krwi ludzi, którzy palili marihuanę. Koncepcji naprawdę olbrzymia ilość i powodów, dla których mówiono, że on nie może być ministrem było równie dużo, a okazuje się, że są bardzo konkretne. Już w tej chwili nikt go nie chroni. Nawet koledzy mówią, ten facet przesadza, jest niebezpieczny, nieodpowiedzialny.
Adrian Gąbka: Skąd Pan o tym słyszał?
Przemysław Wipler: Jeszcze w czasach PiS-owskich. Można powiedzieć od polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy na bieżąco komentowali powody jego odwołania z ministra obrony narodowej, po czym podobno płakał.