"Pięciu uczestników wyprawy zorganizowanej przez biuro podróży z Krakowa, którzy uniknęli lawiny, po drodze mijało kilku rodaków" - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej Sławomir Nosek z Gaudeamus Travel. Jak zaznaczył, alpiniści spotkali w drodze zarówno turystów indywidualnych, jak i grupowych z naszego kraju. Sławomir Nosek nie potrafił jednak określić ile było takich osób.



Piątka turystów, która przed zejściem lawiny zeszła do niżej położonej miejscowości Muktinath została dziś przewieziona śmigłowcem do stolicy Nepalu. W Katmandu trafili do szpitala na obserwację. W klinice są poddawani profilaktycznym badaniom, lekarze sprawdzają czy turyści nie mają odmrożeń. Jeżeli nie będzie zagrażało ich życiu i zdrowiu żadne niebezpieczeństwo, zostaną wypisani ze szpitala i trafią do hotelu, gdzie będą oczekiwać na powrót do Polski. "Są w niezłym stanie, twierdzą, że czują się dobrze, są jedynie nieco wychłodzeni" - mówił Sławomir Nosek.



Nie wiadomo, czy w miejscowości Muktinath, w dolinie pod przełęczą, na którą zeszła lawina, przebywają jeszcze jacyś Polacy. Biuro podróży z Krakowa, które do Nepalu wysłało siedmioosobową grupę, wciąż nie ma kontaktu z jedną z turystek oraz pilotem wycieczki.



Według nepalskich mediów, do tej pory spod śniegu wydobyto ciała 32 osób. 12 z nich to cudzoziemcy, w tym trzej Polacy. Polski MSZ potwierdził jedynie śmierć dwóch Polaków.