Tuż przed północą dach na Stadionie Narodowym w Warszawie został całkowicie zasunięty, a na murawie nie widać było żadnych kałuż. Wcześniej z powodu złego stanu murawy nie odbył się mecz eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Polska - Anglia.

"Deszczu było zbyt dużo i system drenażu w krótkim czasie sobie nie poradził. Gdy opady zelżały, to z każdą minutą wody na boisku ubywało. Kałuże zniknęły, choć murawa jest mocno nasiąknięta" - poinformował PAP Marek Wypychowski z firmy "Zielona Architektura", której pracownicy układali i dbają o murawę na Stadionie Narodowym.

Jak poinformowała na konferencji prasowej rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska, o tym, że dach nie będzie zamknięty zdecydował już w poniedziałek delegat FIFA wraz z przedstawicielami obu zespołów.

Z kolei rzeczniczka zarządzającego obiektem Narodowego Centrum Sportu (NCS) Daria Kulińska poinformowała, że zamknięcie dachu trwa około 15 minut i zaczyna się ok. pół godziny od chwili ustania opadów. Jak dodała, przy zalegającej na dachu wodzie, nie jest to możliwe, gdyż byłoby to niebezpieczne dla osób na obiekcie.

Mecz Polska - Anglia został przełożony na środę z powodu złego stanu murawy na Stadionie Narodowym. Spotkanie miało się rozpocząć o godz. 21, ale boisko było nasiąknięte wodą, a w kilku miejscach powstały olbrzymie kałuże. Sędziowie, po trzykrotnej wizytacji murawy, wraz z delegatem technicznym FIFA uznali, że mecz w takich warunkach nie może się odbyć i zdecydowali o przełożeniu go na środę, na godz. 17.