Pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosław Kurski o wyroku na Andrzeja Poczobuta:

"Obawiałem się, że Łukaszenka orzeknie wyrok bez zawieszenia. W tym sensie jest to bardzo dobra wiadomość dla Andrzeja i dla nas wszystkich. Ale ponieważ jest to wyrok skazujący, to mimo wszystko pokazuje, co Łukaszenka uważa na temat wolności słowa, i w tym sensie jest to wyrok przygnębiający.

Bardzo się cieszę, że nasz kolega wyszedł na wolność. Myślę, że pewien skutek miała solidarna akcja wszystkich mediów w Polsce i za to chciałbym wszystkim kolegom po fachu, bez względu na to, jaką orientację polityczną dane media reprezentują, podziękować.

Myślę, że Łukaszenka nie liczył się z tak solidarną postawą wszystkich mediów, a także sił politycznych, łącznie z PiS, bo wiem, że Jarosław Kaczyński przyłączył się do akcji obrony Andrzeja Poczobuta.

Myślę, że to taka sprawa, która jest ponad podziałami, i że wywołała solidarną akcję wszystkich, także Parlamentu Europejskiego, sił politycznych i rządu polskiego.

Do Łukaszenki trafiają tylko argumenty siły. Chyba zrozumiał, że dla niego lepiej będzie, jeżeli tutaj odpuści, bo w mniejszym stopniu będzie mobilizował światową opinię przeciwko sobie. Zdając sobie sprawę z tego, że podstawy ekonomiczne reżimu się chwieją, widać uznał, że taki ruch będzie bardziej rozsądny dla niego, bardziej korzystny ze względów politycznych.

Broń Boże nie liczyłbym na żadną jego wspaniałomyślność czy wielkoduszność, to nie w jego przypadku. Myślę, że zrozumiał, że opłaca się mu dać wyrok w zawieszeniu, że to będzie rodzaj sygnału, gestu, który ma lekko zmiękczyć solidarną postawę opinii światowej wobec Białorusi i jego reżimu".