Szok, żal i rozpacz - te słowa warszawiacy najczęściej wpisują do ksiąg kondolencyjnych wystawionych przed Pałacem Prezydenckim. Przed wejściem do budynku cały czas gromadzą się mieszkańcy stolicy, na chodniku płoną setki zniczy, leżą wiązanki kwiatów i wieńce.

Wielu mieszkańców stolicy oczekiwało w kilkudziesięciometrowej kolejce, by wpisać się do księgi kondolencyjnej i wyrazić swój żal po sobotniej katastrofie samolotowej, w której zginął prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka Maria i ponad 90 innych osób.

Na dziedziniec Pałacu co kilka minut wpuszczane są małe grupy osób. Przy księgach, wystawionych w podcieniach Pałacu Prezydenckiego, umieszczone są zdjęcia prezydenckiej pary. Wpisy można składać w sobotę do godziny 22 oraz w niedzielę w godzinach 8-22.

"Panie Prezydencie był Pan wielkim patriotą, żegnamy Pana i Pańską Małżonkę. Ból, żal i rozpacz", "I tylko jedne słowa przychodzą na myśl, żeby Polska była Polską", "Słowa więzną w gardle, a myśli nie potrafią się poukładać w całość. Najgłębsze wyrazy współczucia z całego serca" - to niektóre wpisy mieszkańców stolicy.

W księgach można przeczytać również: "W obliczu tak wielkiej tragedii znikają wszelkie podziały. To niepotrzebna strata dla całego Polskiego Narodu", "Panie Prezydencie, Polsce niełatwo będzie wypełnić pustkę po Panu. Niech Anioły w niebie przywitają Was wszystkich z otwartymi rękami. Mogliście jeszcze długo służyć naszej Ojczyźnie". "Łączymy się w bólu, niepowtarzalnej stracie dla Narodu Polskiego. Czemu Bóg was zabrał?".

Warszawiacy również dziękowali: "Z wyrazami głębokiego współczucia oraz gorącym podziękowaniem za wszystko co dla nas jako narodu uczyniliście", "Spoczywajcie w pokoju. Z wyrazami szacunku i modlitwą".

Przed Pałacem gromadzą się ludzie, zapalają znicze, przynoszą kwiaty, które wyściełają ulicę Krakowskie Przedmieście, gdzie mieści się siedziba prezydenta. Ulica, którą na co dzień mogą jeździć autobusy, została całkowicie zamknięta dla ruchu.

"Przyszliśmy zapalić znicze biało-czerwone, jako symbol dzisiejszego dnia. Jest to niewyobrażalna tragedia dla nas wszystkich. Dzisiaj jest czas tylko na żałobę i na zadumę nad ludzkim życiem, a później będzie zamieszanie polityczne. Dzisiaj uderzył nas ogrom tej tragedii" - powiedziała PAP Sylwia, która z rodziną przyszła pod Pałac Prezydencki.



Prezydenta przyszło pożegnać także małżeństwo Zofia i Józef. "Nie ulega wątpliwości, że to był największy Polak, który większość swojego życia poświęcił dla dobra Polski. Przyszliśmy oddać hołd" - powiedzieli PAP.

Trójka młodych ludzi złożyła kwiaty, bo - jak powiedzieli PAP - uznali, że wymaga tego szacunek do urzędu prezydenta. "Lech Kaczyński nie jest z naszej opcji politycznej, ale należy mu się uznanie ze względu na urząd, jaki pełnił" - ocenili.

"Idę złożyć tulipany dla pary prezydenckiej. Dzisiejsza katastrofa na pewno zjednoczy Polaków. Dobrze by było, gdyby potrafili oni wykorzystać ten potencjał" - powiedział PAP Brytyjczyk John, który od pół roku mieszka w Warszawie.

Prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią oraz ponad 90 osób zginęło w sobotę w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem, którym lecieli na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.