Już we wtorek wieczorem, kilka godzin po wybuchach, które zniszczyły port i dużą część stolicy Libanu, prezydent Francji Emmanuel Macron we wpisie na Twitterze wyraził „braterską solidarność z Libańczykami”.
Po zapewnieniu, że „Francja zawsze stoi u boku Libanu”, Macron poinformował, że francuska pomoc już jest kierowana do Libanu.
Nieco wcześniej minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian ogłosił, że „Francja gotowa jest iść z pomocą, zgodnie z potrzebami, jakie wyrażą władze libańskie.
MSZ, które koordynuje francuską pomoc, jest w stałym kontakcie z władzami libańskimi – zapewnił w środę rano podpułkownik Michael Bernier, rzecznik obrony cywilnej.
Wśród 55 wojskowych ratowników, którzy w środę odlatują do Bejrutu, będzie pięciu specjalistów od „zagrożeń technologicznych” – sprecyzował rzecznik. Do Libanu Francja wysyła również dziewięciu strażaków morskich z Marsylii. Wraz z ratownikami do Libanu leci „kilkadziesiąt ton sprzętu”.
Jak stwierdził Bernier, francuskie ekipy czeka na miejscu „mrówcza robota”. Pracować będą według „klasycznego schematu poszukiwania i pomocy”, zbliżonego do obowiązującego po trzęsieniach ziemi. Bernier zwrócił jednak uwagę na dodatkowe, z powodu pożarów, komplikacje związane z poszukiwaniem osób pod gruzami. „Swąd spalenizny myli psy wytresowane do poszukiwania zasypanych” – tłumaczył.
Komentarze(0)
Pokaż: