Największe organizacje zrzeszające lekarzy rekomendują swoim członkom, by nie wystawiali zwolnień w wersji elektronicznej.
Porozumienie Zielonogórskie, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy i Polska Federacja Pracodawców Ochrony Zdrowia twierdzą, że aplikacja przygotowana przez ZUS do wystawiania e-zwolnień wymaga znaczących poprawek i do czasu ich wprowadzenia nie zalecają korzystania z niej. Wcześniej z takim przekazem wystąpiła Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie.
E-zwolnienia ruszyły z początkiem tego roku dzięki nowelizacji ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa z 15 maja 2015 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 1066). Zgodnie z procedurą dokument trafia drogą elektroniczną bezpośrednio z gabinetu lekarskiego do ZUS, który przekazuje go dalej pracodawcy. Przy czym przez jeszcze dwa lata lekarze mogą wypisywać zwolnienia w wersji papierowej. – Ten czas należy wykorzystać do ulepszenia systemu elektronicznego – mówi Jacek Krajewski, szef Porozumienia Zielonogórskiego, zrzeszającego kilkadziesiąt procent lekarzy rodzinnych.
Obecnie medycy, żeby wystawić dokument elektronicznie muszą wykupić (za ok. 240 zł za dwa lata) podpis elektroniczny albo korzystać z ePUAPU. W tym drugim przypadku muszą się każdorazowo zalogować, dostać SMS-em kod potwierdzający i go wpisać do systemu. – To wydłuża wizytę nawet o kilka minut – mówi Krajewski.
Lekarze są gotowi korzystać z systemu elektronicznego, o ile otrzymają podpis elektroniczny za darmo lub w obniżonej cenie, ewentualnie gdy korzystanie z aplikacji ZUS zostanie uproszczone.
– Nie ulega wątpliwości, że system e-zwolnień i uwierzytelniania lekarzy przez profil zaufany można uprościć. Ale to wcale nie musi rozwiązać problemu – mówi Wiesław Paluszyński, wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. – Kluczowe jest nastawienie osób, które z danego rozwiązania mają korzystać – dodaje ekspert.