Projekt wyborów korespondencyjnych wyszedł ze skrzynki ówczesnego dyrektora biura prawnego Orlenu Krystiana Szostaka - zeznawał przed komisją ds. wyborów kopertowych prezes Poczty Polskiej Przemysław Sypniewski. Założenia zawarte w mailu do pewnego stopnia pokrywały się z tym, jak później zaplanowano wybory - dodał.

Wiceprzewodniczący komisji Jacek Karnowski (KO) pytał Sypniewskiego, czy poza spotkaniem z ówczesnym wiceministrem Aktywów Państwowych Arturem Soboniem, świadek uczestniczył w innych spotkaniach w sprawie wyborów.

"Byłem jeszcze wezwany dwukrotnie do ABW" - powiedział Sypniewski. Wyjaśnił, że wówczas nie był już prezesem Poczty Polskiej. Pytany, czy treść tamtego spotkania jest objęta klauzulą niejawności, powiedział: "ja tego nie wiem, czy to nie było elementem postępowania przygotowawczego. Jeśli komisja chce, mogę odpowiedzieć o tych spotkaniach, ale prosiłbym o rozważenie, aby to był tryb niejawny". Karnowski poinformował Jońskiego, że będzie wnioskował o przesłuchanie świadka na tę okoliczność w trybie niejawnym. Joński zaproponował, aby jeszcze dzisiaj prezydium podjęło decyzję w tę sprawę.

Sypniewski pytany był, czy podczas spotkania z Marcinem Izdebskim, ówczesnym dyrektorem departamentu w Ministerstwie Aktywów Państwowych oraz b. wiceszefem MAP, poruszał sprawę związaną z pominięciem Państwowej Komisji Wyborczej w tych wyborach.

"Tak, bo znałem już to opracowanie przygotowane wcześniej. Nie wiem, jaka była wartość tego opracowania, ale po części się to sprawdziło w tym, co obserwowałem już z zewnątrz" - powiedział. "Zwróciłem uwagę, że opracowanie, moim zdaniem jest źle przygotowane i że założenia, które widziałem na mailu wydrukowanym niewłaściwie projektują proces wyborczy i zwróciłem uwagę dyrektorowi Izdebskiemu i ministrowi Soboniowi na to" - relacjonował. W ocenie świadka, "jeśli przyjąć za prawdziwy mail, który minister Soboń wysłał do ministra (członka Rady Ministrów, szefa KPRM Michała) Dworczyka, to te zastrzeżenia, które minister Soboń przekazał ministrowi Dworczykowi w części pokrywają się z tym, co powiedziałem mu na spotkaniu 14 kwietnia".

Dopytywany był, o jakim opracowaniu mówi. "To było elementem, który był jednym z powodów mojej dymisji" - powiedział. "Opracowanie przyniósł mi prezes Kurdziel (ówczesny wiceprezes Poczty Polskiej Grzegorz Kurdziel - PAP), opracowanie było wydrukiem z maila" - relacjonował. Dodał, że nie wie, w jakiej formie Kurdziel dostał tego emaila. "Grzegorz Kurdziel powiedział mi, że sprawdził, z jakich skrzynek mailowych to opracowanie wyszło, opracowanie to przygotował Krystian Szostak, który był wówczas dyrektorem biura prawnego Orlenu" - zaznaczył świadek. Wcześniej - jak dodał - Szostak był członkiem zarządu głównej konkurencyjnej wobec Poczty Polskiej firmy - InPost.

Odpowiadając na kolejne pytanie Karnowskiego, Sypniewski powiedział, że ten email dostał, kiedy był jeszcze prezesem Poczty Polskiej. Mówił też, że założenia zawarte w mailu "do pewnego stopnia pokrywały się z tym, w jaki sposób później zaplanowano wybory w trybie korespondencyjnym".

Dodał, że email nie był podpisany, ale Kurdziel po prześledzeniu drogi przesyłania maila, doszedł do informacji, że email wyszedł ze skrzynki Szostaka.

Odpowiadając na pytania, świadek twierdził, że przeprowadzenie przez Pocztę Polskę wyborów było realne przy zgodzie wszystkich sił politycznych i przy odpowiedniej ilości czasu od podpisania umowy. Jego zdaniem potrzebne było by na to 6-8 tygodni. Umowa nie została podpisana. Zdaniem Sypniewskiego w nadzór i przygotowanie wyborów powinna być zaangażowana PKW.

Odnosząc się do pytania wiceprzewodniczącego komisji Waldemara Budy (PiS), czym przedstawiciele MAP kierowali się, zmierzając do przeprowadzenia wyborów powiedział: "kontaktował się ze mną tylko wiceminister MAP Artur Soboń, który jak zrozumiałem, wykonywał polecenie przełożonego w jak najlepiej możliwy sposób i uznał rozmowę ze mną za istotną".

Dodał, że kiedy 3 kwietnia przekazywał Pocztę Polską nowemu prezesowi Tomaszowi Zdzikotowi, rozmawiał z nim także na temat wyborów korespondencyjnych. "Prezes Zdzikot powiedział mi, że nie zabiegał o moje stanowisko, nie marzył o tym, aby być prezesem Poczty, ale że podjął się zadania z powodów patriotycznych, podjął się zadania, aby wykonać obowiązek, które państwo polskie nakłada na Pocztę Polską" - relacjonował. "Ja mu wówczas zwróciłem uwagę na wszystkie zastrzeżenia, o których tutaj mówiłem. On powiedział, że jego poinformowano, że Poczta Polska ma być tylko narzędziem logistycznym tej operacji i dlatego podjął się wykonania tej operacji. Zakładam, że miał bardzo dobre intencje" - dodał.