Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych ponownie zarekomendowała we wtorek odrzucenie projektu dot. powołania komisji, która miałaby badać wpływy rosyjskie na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Wnioski w tej sprawie zgłosiły: KO, Lewica i Polska2050.

Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych ponownie zarekomendowała we wtorek odrzucenie projektu dot. powołania komisji, która miałaby badać wpływy rosyjskie na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Wnioski w tej sprawie zgłosiły: KO, Lewica i Polska2050.

Za wnioskami rekomendującymi odrzucenie projektu głosowało 20 posłów z komisji, 19 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.

"Uważamy, że powyższa ustawa ma wymiar polityczny i ma być maczugą przedwyborczą, która ma pomóc PiS w wygraniu w nadchodzących wyborów parlamentarnych. Co innego, żeby ta komisja powstała w przyszłej kadencji Sejmu, ale mamy świadomość, że PiS na to nie wyrazi zgody. Klub Lewicy sprzeciwia się jej powstaniu na 9 miesięcy przed wyborami" - argumentował podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji poseł Paweł Krutul z Lewicy, składając wniosek o odrzucenie projektu.

Także poseł KO Konrad Frysztak zawnioskował o odrzucenie proponowanych zmian. "PiS nie ukrywa, że ten projekt to nic innego jak projekt skalkulowany na tegoroczne wybory parlamentarne. (...) W tym roku są wybory parlamentarne i nikomu tak jak Jarosławowi Kaczyńskiemu nie zależy na tym, by wpłynąć na te wybory w dowolny sposób. Podkreślam, że ten projekt ustawy w żaden sposób nie dotyka tzw. pierwszego rządu PiS w latach 2005-2007, kiedy premier był Jarosław Kaczyński" - mówił poseł.

Według Frysztaka "projekt został napisany na Kremlu językiem Władimira Putina". "Osobiście poprawki składał nie kto inny jak Władimir Putin" - dodał.

Wniosek o odrzucenie złożył także poseł Polski2050 Tomasz Zimoch. W krótkim uzasadnieniu stwierdził m.in., że projekt ws. powołania komisji jest po prostu zły.

Z kolei poseł PiS Piotr Kaleta złożył przeciwny wniosek. "Ta komisja powinna powstać dla dobra wyjaśnienia wszystkiego, co wtedy się działo. (...) My chcemy przedstawić w tej komisji Polakom prawdę. Jeżeli boicie się tej prawdy, to wtedy argument o to, żeby ta komisja nie powstała, jest argumentem z państwa punktu widzenia logicznym. Ale my tę prawdę chcemy Polakom przedstawić przed niezawisłymi sądami" - powiedział Kaleta, odpowiadając na zarzuty posłów opozycji.

Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych po raz pierwszy wniosła o odrzucenie tego projektu w połowie grudnia zeszłego roku. Dzień później Sejm nie zgodził się na odrzucenie projektu. Wówczas za odrzuceniem projektu zagłosowało 217 posłów, 232 było przeciw wnioskowi komisji, zaś dwóch wstrzymało się od głosu.

Tym samym - po tamtym głosowaniu Sejmu - projekt wrócił do komisji administracji i spraw wewnętrznych w celu rozpatrzenia. "Jeżeli Sejm odrzuci przedstawiony w sprawozdaniu komisji wniosek o odrzucenie projektu, projekt kieruje się do komisji, które rozpatrywały projekt, w celu ponownego rozpatrzenia" - głosi Regulamin Sejmu.

We wtorek - po wnioskach posłów KO, Lewicy i Polski2050 - komisja po raz kolejny opowiedziała się za odrzuceniem tego projektu.

W ostatnim czasie do sejmowej komisji opinie ws. tego projektu skierował Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Jego zdaniem projekt ustawy o komisji ds. badania wpływów Rosji narusza szereg przepisów mających rangę konstytucyjną, a przyjęcie go w proponowanym kształcie nie powinno nastąpić.

RPO ocenił, że choć "zasadniczych wątpliwości konstytucyjnych nie budzi możliwość wkraczania Komisji w trwałość wydanych w latach 2007-2022 decyzji administracyjnych", to rzeczywistym celem jej postępowania nie jest załatwienie sprawy administracyjnej, lecz wymierzenie kary za działania danej osoby na szkodę RP pod wpływem rosyjskim. To zaś - jak podkreślił - nie mieści się w zakresie zadań administracji publicznej; nie ona sprawuje bowiem wymiaru sprawiedliwości, ale wyłącznie sądy.

W swojej opinii RPO podkreślił też, że "projekt przewiduje wymierzanie dolegliwości osobom, które nie dopuściły się czynów zabronionych pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie ich popełnienia".

Projekt ustawy o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 posłowie PiS złożyli w Sejmie na początku grudnia. Przekazywali, że organ ten będzie funkcjonował na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.

Zgodnie z tym projektem komisja miałaby się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.

W projekcie wskazano, że komisja ma prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnianie przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów RP".

Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.

Decyzje, które mogłaby podejmować ta komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.(PAP)

autorzy: Mateusz Mikowski, Marcin Jabłoński